Wielu zastanawiało się, jakim sposobem można dokonać dźwiękowej adaptacji komiksu i czy taki zabieg ma w ogóle sens.  Już "Żywe Trupy. Tom 1 i 2" udowodnił wszystkim niedowiarkom, że można, a efekt końcowy był zdumiewający, powalający i oczarowujący. Język komiksu został zastąpiony opisem narratora, w którego ponownie wciela się Krzysztof Banaszyk. Choć jego głos jest miodem na nasze uszy, nie usłyszymy go zbyt często, a jedynie przy najważniejszych opisach. Dramaturgia scen akcji, których w komiksie jest niemało, została wykreowana dzięki zbalansowaniu muzyki, głosów bohaterów, narracji lektora i przede wszystkim całej palecie rozmaitych dźwięków. Bryzgająca krew, łamane kości, wystrzały z broni, jęki umierających, krzyki żywych i warczenie trupów rysują nam dynamiczny i żywy obraz walki o przetrwanie. Aż ciarki mnie przechodzą, gdy próbuję wyobrazić sobie, jak pracownikom Sound Tropez udało się odtworzyć te wszystkie dźwięki. Gdy nałożymy słuchawki na uszy, poczujemy się wciągnięci do świata komiksu, jakbyśmy ramię w ramię z Rickiem walczyli z otaczającymi nas hordami Żywych Trupów. Twórcy rewelacyjnie operują dwuznacznością słów i dźwięków, a najlepszym przykładem niech będzie scena z Chrisem (January Brunov) i Julie (Karolina Amirian), kiedy słuchaczowi może zadawać się, że młodzi szykują się do przeżycia swojego pierwszego razu, a prawda okazuje się dużo bardziej przerażająca.

W naszych ulubionych bohaterów wcielili się doskonali polscy aktorzy, z Jackiem Rozenkiem jako Rickiem na czele czy z wtórującym mu Robertem Czebotarem w roli Tyreese’a. Każdy z nich dokonał własnej interpretacji postaci, wzbogacając kreacje i sprawiając, że słuchacz zostaje emocjonalnie związany z ich losami. Właściwie mógłbym wymienić tutaj każdego aktora z nazwiska i pogratulować mu świetnie wykonanej pracy. Nawet Anna Dereszowska uniknie mojej krytyki, gdyż w porównaniu z poprzednim występem zaprzestała egzaltowanych uniesień i pozwoliła, byśmy mogli irytować się postacią Lori, a nie jej sposobem gry. Warto przede wszystkim wspomnieć o nowych nazwiskach. Mirosław Zbrojewicz ze swoim chropowatym głosem i nieprzyjemnym śmiechem jest doskonałym wyborem na Dextera - brutalnego, czarnoskórego więźnia. Sonia Bohosiewicz przyzwyczaiła nas do grania silnych i zdeterminowanych kobiet, więc bez problemu udało jej się wpasować w rolę Michonne. Moim osobistym ulubieńcem jest natomiast Leszek Filipowicz, którego występ w roli Thomasa, spokojnego i cichego oszusta podatkowego, należy do najlepszych scen tego słuchowiska. Przy okazji warto podkreślić, że uniknięto drobnego przeoczenia z poprzedniej części. Nareszcie dialogi są pełne soczystych przekleństw, a nie ma niczego piękniejszego niż to mięsiste wibrujące "r" w ustach naszych polskich aktorów.

Większość słuchowiska to nieprzerwana jazda bez trzymanki pełna emocjonujących scen, zwrotów akcji, dramatycznych wyborów i ciągłego zagrożenia. Walka z trupami, morderstwa, samobójstwa, seks, kłótnie, bójki i bunty to esencja tych tomów. Już od pierwszych minut wpadamy we wszystkim znany trans "jeszcze tylko jeden odcinek i już kończę…", który kończy się dopiero wraz z zakończeniem sezonu/tomu. Czasami miałem tylko wrażenie, że w tej podróży towarzyszymy jedynie kilku głównym bohaterom, a reszta stanowi jedynie tło. Brakowało mi znanych z komiksu zabawnych dialogów Carla i Sophii czy większej liczby scen z udziałem Lori i Carol. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że wprowadzenie tych wątków zaburzyłoby dynamizm narracji.

Poza rewelacyjnymi aktorami, zdumiewającą aranżacją dźwięku, scenami pełnymi napięcia, siłą i dużym atutem tego słuchowiska jest ścieżka dźwiękowa. Każdy odcinek/zeszyt zaczyna i kończy się utworem muzycznym, a te bardzo często stanowią też tło dla przygód naszych bohaterów. Rozpiętość gatunkowa jest oszałamiająca. Będziemy mieli okazję wysłuchać melodii w stylu country, bluesa czy jazzu, ale również rockowych riffów, ambientowych dźwięków bliżej niesprecyzowanych instrumentów, rozbawionego saloonowego pianina czy nawet wokalnych partii w jamajskich rytmach. Każdy utwór podkreśla atmosferę wydarzeń i potęguje wrażenie przebywania w tej komiksowo-dźwiękowej apokalipsie zombie. Naprawdę mam nadzieję, że za kilka kolejnych części doczekamy się osobno wydanego soundtracku.

Słuchowisko Żywe Trupy. Tom 3 i 4 to idealny prezent zarówno dla fanów serialu, jak i dla miłośników komiksu. Jednoczesne podziwianie rysunków oraz wsłuchiwanie się w narrację dźwiękową adaptacji tworzy niezwykłą kombinację wrażeń atakujących każdy ze zmysłów. Studio Sound Tropez udowodniło, że język komiksu można ze zdumiewającym efektem przełożyć na słyszalne słowa, nuty i mnogość innych dźwięków. Teraz pozostaje nam tylko czekać na ich kolejne słuchowiska.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj