Bohaterami są trzej bracia-żołnierze. Wydaje się, że każdego stworzono w oparciu o dość ograne schematy, które dodatkowo nie są podane w zbyt wesołej formie. Najlepsze wrażenie robi Geoff Stults w roli Pete'a aka superżołnierza. Stults m.in. w The Finder pokazał, że ma nietypowy talent komediowy, który w sposób dość bezpośredni i prosty potrafi rozbawić. Tutaj w wielu momentach powiela tę kreację, ale na razie jedynie przedstawia nam swojego bohatera, bo humorystycznych scen jest niewiele. Nie za dużo można powiedzieć o Derricku (Chris Lowell) i Randym (Parker Young), którzy na razie prezentują sobą same stereotypy - jednemu wszystko jest obojętne, a drugi to fajtłapowaty głupek chcący zostać superżołnierzem, któremu jednak nic nie wychodzi. Ta trójka musi jeszcze zostać porządnie oszlifowana, bo relacje między postaciami są zbyt powierzchowne, a warstwa humorystyczna - iluzoryczna.
Enlisted nie ma nawet co porównywać do kultowego "MASH", bo to zupełnie inna bajka, której cechą wspólną jest jedynie temat wojska. Jakościowo na razie nic nie porywa, a momentami miałem wrażenie, że oglądam wojskową wariację "Akademii policyjnej" ze szczyptą "Wzgórza złamanych serc" Clinta Eastwooda - mamy oddział wyrzutków, którzy żołnierzami są tylko z uwagi na mundury. Oparcie humorystycznego aspektu Enlisted na ich perypetiach to pomysł dobry, bo ma potencjał zapewnić sporo śmiechu. Problem polega na tym, że na razie ta grupa to pokaz papierowych postaci opartych na różnych oklepanych do granic możliwości stereotypach. Wyróżnia się jedynie waleczna i mała kobietka, ale reszta bohaterów jest za bardzo nijaka.
[video-browser playlist="633924" suggest=""]
Warstwa humorystyczna serialu na razie nie przekonuje. Poziom zaprezentowanych gagów pozostawia wiele do życzenia (co oni mają do Bradleya Coopera?), bo na razie nie wiadomo, czy scenarzyści chcą je oprzeć na dialogach, humorze sytuacyjnym czy może starannie przygotowanych komicznych intrygach. A może ma być to parodia schematów, jak w Brooklyn Nine-Nine? Wprawdzie jest parę momentów, które wywołują uśmiech, ale niczego więcej na razie nie uświadczyłem. Twórcy próbują śmieszyć w zbyt niejasny sposób, a niektóre sceny sprawiają wrażenie bycia głupkowatymi dla samej głupkowatości.
Mimo wszystko w Enlisted drzemie potencjał na dobrą komedię, jeśli tylko autorzy szybko wskażą nam, w jaką formę celują. Tematyka warta jest serialu, który potrafiłby rozśmieszyć.