Niestety twórcy odcinka znowu nie uniknęli głupot. Powtórzenie motywu z monarchą jest tanim zagraniem i naprawdę nie potrzeba było widzowi tłumaczyć tego jeszcze raz. Tym razem padło na Norrie, która zauważyła tatuaż na plecach Angie. Tym samym widz dostaje potwierdzenie, że siostra Joe odegra znaczącą rolę w całej intrydze. Potwierdzenie to otrzymujemy również na końcu, gdy dotyka kopuły. 

Skoro już przy Angie jesteśmy, to nie sposób nie wytknąć kolejnej głupoty. Zaufanie Juniorowi i oglądanie z nim obrazków jest pomysłem nie tyleż idiotycznym, co źle rozplanowanym. Juniora przedstawiono jako wariata, który z miłości do Angie jest w stanie nawet ją uwięzić. Tymczasem jego nowe oblicze to odpowiedzialny młodzieniec, żaden tam wariat, który postanawia ratować swoją miłość, bo wie, że dzieje się z nią coś złego, a jednocześnie zdaje sobie sprawę z jej ważnej roli. Nie przemawiają do mnie te argumenty, ale poczekamy, jak twórcy podejdą do tego rozwiązania. 

Trochę więcej dowiadujemy się o całej intrydze z propanem i udziału w całym procederze zarówno Big Jima, jak i nieżyjącego już Duke'a. Pojawienie się postaci Max - a co lepsze: jej związek z Barbie - jest niezwykle ciekawym rozwiązaniem. Wprowadza to powiew świeżości; szkoda tylko, że tak późno tę postać ujawniono. Rozumiem, że może istnieć osoba na tyle sprytna, iż nie chciała się od początku pokazywać, tylko obserwować i czekać na odpowiedni moment, ale jednocześnie trudno mi sobie wyobrazić, w jaki sposób można kilka dni ukrywać się w zamkniętej społeczności, która po pewnym czasie wie wszystko. Szczególnie że w międzyczasie mieliśmy do czynienia z okradaniem domów i szukaniem pożywienia. W jaki sposób Max się ukryła? Nie wiemy. Przedstawione wytłumaczenie musi nam wystarczać. 

[video-browser playlist="635552" suggest=""]

Nie lepiej postępuje Big Jim, który nagle swoje własne interesy przedłożył nad Max. Widocznie boi się jej i woli dla niej pracować albo jego chciwość jest tak ogromna, że pomysł stworzenia niewielkiego mikrosystemu usług narkotycznych jest większa niż potrzeba bycia jedyną osobą rządzącą w Chester's Mills. Tym samym mamy do czynienia z szybką akcją rozbrajającą, podczas której cała broń zostaje składowana w podziemnym bunkrze Big Jima. Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy nagle zgodzili się oddać broń, ale jasne jest, że szykuje się jakaś większa akcja, a Big Jim boi się, że mogłoby dojść do buntu przeciw jego osobie. Jednocześnie nadal najciekawszą postacią pozostaje Barbie, który miota się pomiędzy pomocą mieszkańcom a lojalnością (wymuszoną co prawda, ale jednak) wobec Max. Niewątpliwie jego wątek będzie jednym z najciekawszych.

Na samym końcu ciekawi czwarta osoba. Finał odcinka pokazał, że potrzeba jeszcze jednej osoby, aby móc dowiedzieć się, o co chodzi z kopułą. Tajemnicą raczej nie jest, że najprawdopodobniej może chodzić o dziennikarkę, ale nie zdziwiłbym się, gdyby była to Max - wtedy jej pojawienie się miałoby dużo większy sens. Dziwi, w jaki sposób Joe przeniósł sam kopułę w nocy, ale takie uproszczenia nie są dla tego serialu żadną nowością, więc pominę to milczeniem.

Dziewiąty odcinek Under the dome nie jest ani dobry, ani zły. Po prostu średni. Posuwa powoli akcję do przodu, ale oprócz finałowej sceny z tytułową "czwartą ręką" brak tutaj spektakularnych momentów. Życie w Chester's Mills toczy się leniwie. Ciekawi tajemnica mamy Juniora i pojawienie się Max, ale za wcześnie jeszcze, by oceniać, czy cokolwiek to zmieni.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj