Pewne dzieła popkultury wydają się idealnym fundamentem pod solidną grę. Mają przecież interesujących bohaterów, ciekawą historię lub po prostu efektowną akcję, która aż prosi się o przeniesienie na ekrany komputerów i konsole. Do tego grona bez wątpienia zalicza się też John Wick. Filmowa seria o świetnie wyszkolonym zabójcy, w którego wciela się Keanu Reeves. Zapowiedź gry z tym bohaterem nikogo więc chyba specjalnie nie zdziwiła. Dziwił natomiast gatunek, na który zdecydowali się twórcy. John Wick Hex nie jest bowiem trzecio- czy też pierwszoosobową strzelanką. Ba – to w ogóle nie jest gra akcji! Zamiast tego otrzymaliśmy coś na kształt połączenia strategii i… wirtualnej planszówki.
John Wick Hex to w teorii fabularny prequel dla wydarzeń znanych filmów. W teorii, bo choć wydarzenia dzieją się przed tymi, które przedstawiono w produkcji z 2014 roku, to jednak próżno doszukiwać się tutaj większych powiązań z tym, co zobaczyliśmy w kinie. Cała historia jest banalnie prosta – tajemniczy Hex porywa Charona i Winstona, więc John wyrusza z misją ratunkową. Nie brzmi to zbyt ekscytująco, prawda? Z drugiej jednak strony kinowy obraz Chada Stahelskiego też był prostą opowieścią o zemście, a całe uniwersum rozbudowano dopiero w sequelach. Trudno więc oczekiwać od tej gry wyjątkowo wciągającej intrygi, która pełna byłaby zwrotów akcji.
Fabuła
5/10
Znacznie ciekawiej wypada sam pomysł na rozgrywkę, bo zaskakuje już od pierwszych minut. Na początku może się wydawać, że gra jest czymś w stylu serii XCOM – turową strategią, w której wykonujemy ruchy na przemian z przeciwnikami. Szybko okazuje się, że nie ma klasycznego podziału na tury, a John może poruszać się bez większych ograniczeń. Akcja zatrzymuje się dopiero w momencie, gdy w konkretnej lokacji pojawiają się przeciwnicy. To wtedy otrzymujemy możliwość zareagowania w odpowiedni do sytuacji sposób. Możemy wybierać pomiędzy atakiem wręcz, odepchnięciem przeciwnika, powaleniem go lub użyciem broni palnej.
Przy wybranych ruchach widzimy procentowy wskaźnik powodzenia, taki jak we wspomnianym już XCOM i działa to w doskonale znany graczom sposób. Oponent stoi obok nas? Nie będziemy mieli większych problemów z pozbawieniem go życia. Wystarczy jednak, że ten znajduje się od nas dalej lub skrywa się za osłoną i szanse trafienia są odpowiednio niższe. To jednak nie wszystko, bo John Wick Hex dodaje do tego też linię czasu. Ten widoczny w górze ekranu pasek odnotowuje wykonywane przez nas i wrogów czynności i ma kluczowy wpływ na zabawę. Zasada działania, przynajmniej w teorii, jest tutaj prosta. Jeśli nasza akcja wykonywana jest szybciej, niż czynność przeciwnika, to jego ruch zostaje przerwany i vice versa. Początkowo nie ma z tym większych problemów, ale kolejne etapy odpowiednio to komplikują, zarzucając nas większą liczbą gangsterów, na dodatek dysponujących różnymi typami uzbrojenia. Nie brak tu również bardziej wymagających bossów, przy których trzeba będzie nieco bardziej się natrudzić i dobrać odpowiednią taktykę.
Cały czas musimy więc podejmować odpowiednie decyzje, stosowne do tego, co dzieje się na ekranie. W połączeniu ze stosunkowo niewielkimi lokacjami sprawia to, że tempo zabawy jest naprawdę wysokie i momentami można poczuć tu namiastkę spektakularnych, znanych z kinowego ekranu akcji. Niestety, jest też druga strona medalu. John Wick Hex nie tłumaczy zbyt dobrze wszystkich reguł – zdecydowanie brakuje tutaj bardziej obszernego, rozbudowanego samouczka i praktycznie od razu jesteśmy rzucani na głęboką wodę. W grze oferującej dość unikatowy pomysł na rozgrywkę jest to wyjątkowo irytujące. Pierwsze poziomy trzeba więc rozgryzać przede wszystkim metodą prób i błędów, co nie każdemu przypadnie do gustu.
Nie uniknięto też pewnego chaosu. Poziomy są bardzo małe, ale momentami i tak można się w nich zagubić. Wynika to przede wszystkim z zastosowanego stylu oprawy graficznej. W otoczeniu zwyczajnie trudno jest się zorientować. Momentami ciężko dostrzec osłony czy miejsca, z których mogą wyjść wrogowie. W produkcji stawiającej duży nacisk na strategie i przemyślane działania jest to naprawdę sporą wadą, która potrafi bardzo poważnie zepsuć zabawę.
Rozgrywka
7/10
Oprawa jest równie nietypowa, co sama rozgrywka. Grafika stylizowana jest na komiks, ale wypada po prostu średnio. Lokacje są ciemne, ponure i podobne do siebie, niczym się nie wyróżniają, a animacje sprawiają wrażenie niedopracowanych. A przecież filmowa seria potrafiła zachwycać pod względem wizualnym. Tutaj tego nie uświadczymy. Rozczarowuje też interfejs, który zasypuje nas tekstem, statystykami i innymi, umiarkowanie przystępnymi informacjami. To zaś irytuje jeszcze bardziej w połączeniu z brakiem sensownego samouczka.
Podobać może się natomiast elektroniczna muzyka, która nasuwa skojarzenia ze ścieżką dźwiękową filmów, choć brakuje aż tak wpadających w ucho utworów. Plusem są też głosy przynajmniej części aktorów znanych z dużego ekranu. W swoich rolach powracają Ian McShane jako Winston i Lance Reddick jako Charon. Szkoda jedynie, że do udziału w grze nie udało się namówić Keanu Reevesa…
Oprawa
6/10
Ocena końcowa
6/10
Fabuła
5/10
Rozgrywka
7/10
Oprawa
6/10
John Wick Hex nie jest grą złą, bo przy tej produkcji można bawić się naprawdę nieźle, a pokonywanie kolejnych wyzwań sprawia sporo frajdy. Najbardziej boli jednak niewykorzystany potencjał - popularna filmowa seria aż prosi się o coś bardziej spektakularnego i pozbawionego pewnych irytujących problemów, z jakimi zmaga się ten tytuł.
Plusy:
+ ciekawy pomysł na rozgrywkę;
+ udane akcje satysfakcjonują;
+ Ian McShane i Lance Reddick w obsadzie;
+ linia czasu stanowi ciekawe urozmaicenie.
Minusy:
- momentami duży chaos na ekranie;
- oprawa;
- nieprzyjazny początek.