Po kolei: oto poznajemy Christy, młodą kobietę po przejściach. Ma dwójkę dzieci, chciała być psychologiem, a jest kelnerką. Do tego należy do AA, bo miała spore problemy z alkoholem, narkotykami i przygodnym seksem. Teraz stara się wszystko naprawić: zarówno relacje ze starszą, zbuntowaną córką (która pewnie pójdzie w ślady matki), a także ze swoją własną mamą (która, jak się można domyślić, zawsze dawała najlepszy z możliwych przykładów - narkotyki, leki przeciwbólowe, alkohol; to wszystko przeszło z pokolenia na pokolenie). Tytułowe matki są więc osobami po przejściach, do tego mocno problematyczne, zagubione i szczerze się nienawidzące.
Największym plusem produkcji jest Anna Faris. W każdej scenie potrafi być słodka, seksowna, zabawna i szczerze da się ją lubić. Jest to zresztą dobra komediowa aktorka, posiadająca duże pokłady ciepła i lekkiej gapowatości. Twórcy strzelili w dziesiątkę, zatrudniając właśnie ją. Dobrze też zrobili obsadzając Allison Janney w roli matki głównej bohaterki. Jej Bonnie jest - podobnie jak córka - problematyczna, kłótliwa, a przy tym lubi podrywać młodych facetów. Jako matka wyzwolona, weteranka Janney spisuje się znakomicie.
[video-browser playlist="619692" suggest=""]
Koncept wyjściowy serialu jest niezwykle prosty i mało odkrywczy, jednak przeniesienie ciężaru tematyki na dwie kobiety jest dobre. Widać tutaj inspiracje chociażby Dwóch i pół, gdzie relacje Charliego z matką także nie należą do najłatwiejszych. Bonnie ma zresztą wiele z matki Alana i Charliego. Jest jednak młodsza, co łatwiej tłumaczy jej wciąż sporą atrakcyjność. Lorre uwielbia postaci słabych kobiet niestroniących od alkoholu, z problemami psychicznymi i życiowymi. Rose czy Penny również takimi postaciami były - pierwsza miała nierówno pod sufitem, druga zaś lubiła sobie od czasu do czasu wypić. Teraz idziemy jeszcze dalej i jawnie mówimy o problemach alkoholowych, dodajemy nietrafione związki i komedia gotowa.
Problemem jest jednak fakt, że nie jest śmiesznie. Momentami zabawnie, momentami z lekkim półuśmiechem albo grymasem zbliżającym się do uśmiechu, ale jednak widz nie znajdzie tutaj nic, co cechowało Dwóch i pół czy Teorię wielkiego podrywu. Brak jest świeżości albo dobrze rozpisanych dialogów. Pretensje i trudne sytuacje życiowe mogą bawić, ale w wyżej wymienionych serialach mieliśmy dużo więcej niewymuszonego i autentycznego humoru. Anna Faris robi co może, ale na razie twórcy nie dają jej dużego pola do popisu. Jest jednak kilka perełek, które dobrze zwiastują na przyszłość. Żona managera restauracji, w której pracuje Christy, i fakt, że manager jest jednocześnie kochankiem bohaterki, może doprowadzić do wielu zabawnych sytuacji. Podobnie jak szef kuchni, który stanowił chyba najjaśniejszy punkt produkcji, nie wspominając o niewielkim cameo Jona Cryera.
Optymistycznie patrząc w przyszłość, można dać produkcji kredyt zaufania. Stworzenie wyrazistego pilota sitcomu jest zadaniem trudnym, ale nie niewykonalnym. Twórcom udało się to połowicznie, czekam zatem na więcej.