Początkowo mogło się wydawać, że Kin będzie mieć do zaoferowania jedynie obserwowanie świetnych aktorów w akcji. Początek (dwa pierwsze odcinki) są trochę zagmatwane, fabularnie niejednoznaczne i przez to mniej angażujące. Sytuacja jednak zmienia się dość szybko, a historia rodziny przestępczej Kinsellów to naprawdę pozytywne zaskoczenie. Głową rodziny jest Frank Kinsella (Aidan Gillen), prowadzący w pierwszych odcinkach negocjacje z Eamonem Cunninghamem (Ciarán Hinds), szefem największego kartelu narkotykowego w Dublinie i głównym dostawcą towaru dla rodziny Kinsellów. Strzelanina otwierająca premierowy odcinek zmusza obu panów do zmiany wcześniejszych warunków, co wcale nie jest po drodze Frankowi, który musi jednak iść na kompromis, aby zachować większą niezależność. Jest to jednak wątek znajdujący się gdzieś w centrum, wokół którego toczy się kilka innych, równie ciekawych wątków. Mamy Jimmy'ego Kinsellę (Emmett J Scanlan), sprowadzającego z więzienia swojego młodszego brata Michaela (Charlie Cox) do domu, żonę Jimmy'ego, Amandę (Clare Dune), która szykuje kolację rodzinną. Sielankowa atmosfera tego wydarzenia nie zwiastowała tego, co nadchodzi w kolejnych odcinkach. Początek jest bowiem lekko zagmatwany, jeśli chodzi o sposób przedstawienia bohaterów. Nie zostały odpowiednio nakreślone ich cechy, ale też koneksje, przez co obserwowanie szczęśliwej rodziny podczas kolacji stwarzało zakłopotanie. Familia jest dość duża, ale kolejne odcinki znacznie lepiej pogłębiają nie tylko charaktery postaci, ale też stają się oni wraz z fabułą o wiele bardziej zniuansowani. Zastanawiałem się, jak szybko (i czy w ogóle) przestaną być tylko facetami z branży narkotykowej z giwerami, a zaczną być pełnokrwistymi bohaterami. I tak się dzieje, nie od razu, ale gdzieś po trzecim odcinku jesteśmy już wsiąknięci w klimat mrocznych stron Dublina, a także stwarzana jest okazja do polubienia szczególnie dwóch bohaterów – Michaela i Erica, który nieprzypadkowo ma ksywkę Viking. Ten pierwszy odczuwa skutki odsiadki w więzieniu, ma coś na wzór PTSD, natomiast postać Sama Keeleya jest bardzo charyzmatyczna i przyciąga swoją grą do ekranu. Prowadzenie narracji bywa często nierówne i jak to bywa w mafijnych dramatach o rodzinie, nie każda postać związana jest dla nas z równym zainteresowaniem. Twórcy Ciaran Donnelly i Peter McKenna dobrze jednak wiedzą, że przede wszystkim historia nie może tylko czerpać z gatunkowych klisz i chociaż klimat bywa naprawdę gęsty, udaje się zaoferować widzowi sporą dawkę zabawy w mniej lub bardziej oryginalny sposób. Bo nawet jeśli wydaje się, że gdzieś już to widzieliśmy, to obsada potrafi ograć to bardzo dobrze i nigdy scenariusz nie każe nam wierzyć w coś odrealnionego, fabuła jest bardzo przy ziemi i dzięki sposobowi kręcenia tej produkcji możemy poczuć się bardzo blisko wydarzeń.
materiały prasowe
Charlie Cox, Clare Dunne, Aidan Gillen, Emmett J. Scanlan, Sam Keeley i Ciarán Hinds to nazwiska, których nie trzeba szerzej przypominać. Postanowienie stworzenia przy ich pomocy bardzo nieoczywistej rodziny Kinsellów, to strzał w dziesiątkę. Jak nikt inny potrafią razem sprzedać nam bajkę o rodzinnych wartościach i ważności pielęgnowania rodzinnego biznesu. To główny motyw tej produkcji, który bywa prowadzony w oparciu o znane schematy, ale często też mamy tutaj błysk twórców chcących czegoś innego, bardziej oryginalnego. Czy ta mieszanka sprawi, że Kin ma potencjał na bycie nową Rodziną Soprano z Dublina? Pewnie nie, ale i tak w sposobie prowadzenia dramatu jest to bardzo solidna produkcja i chociaż ma swoje problemy, to oferuje serialową rozrywkę na wysokim poziomie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj