Jasper nie może narzekać na swoje życie. Jest synem bogatego właściciela firmy pocztowej i czekają na niego same luksusy. I Jasper zamierza z nich korzystać, mimo że nie widzi siebie w roli prawdziwego listonosza. Aż do momentu, gdy zniecierpliwiony ojciec wysyła go do mroźnej, nieprzyjaznej krainy, w której Jasper ma w końcu coś osiągnąć jako roznosiciel listów, aby nie stracić rodzinnej fortuny… O Klausie trudno powiedzieć złe słowo i myślę, że będą się na nim dobrze bawili zarówno młodsi, jak i starsi widzowie. Film ma zarówno wartość dydaktyczną dla najmniejszych, jaki i wątki bardziej dramatyczne, które będą zrozumiałe dla dorosłych widzów, jednak przedstawione z odpowiednią delikatnością dla dzieci. Produkcja porusza takie tematy  jak śmierć czy niemoc w posiadaniu dzieci, w dodatku robi to w sposób wyważony i otwarty na interpretacje, dlatego jest też dobrym filmem, by móc poruszyć z dziećmi takie tematy. Jednak też przez to może to nie być film dla wszystkich – zwłaszcza dla osób, które teraz mogą się zmagać z takimi problemami. Mam tylko jedną uwagę do tego filmu –  nie wiem, czy początkowe sceny ze Smeerensburga nie będą zbyt przerażające dla tych dzieci, które bały się na Księżniczce i żabie – jednak to pozostawiam do decyzji rodziców. Tak czy siak, im dalej podróżujemy w tę historię, tym mniejsze może wzbudzać przerażenie, a więcej nauczyć dzieci o przemijaniu, życzliwości i magii świąt. Co w tym czasie czeka na dorosłych? Na pewno wiele śmiechu – zwłaszcza dzięki głównemu bohaterowi. Jasper nie jest typowym, dobrym bohaterem – a przynajmniej nie na początku. To on zapewnia dużo comic relief, zwłaszcza przy pomocy tytułowego Klausa i przewoźnika Mogensa. I na szczęście nie traci swojego humoru, nawet wraz z rozwojem historii. A sama historia jest przedstawiona bardzo ciekawie, w interesujący sposób rozprawia się z mitem Świętego Mikołaja, jednocześnie nie zabierając temu żadnej magii. Nawet wręcz przeciwnie – ta chęć dania dzieciom radości, rozdania zabawek, pracy na początek dwójki ludzi, potem prawie całej wioski – powoduje, że to wszystko ma o wiele większą magię, niż „jakiś tam” magiczny Święty Mikołaj. Od początku do końca. W końcu jeden dobry uczynek niesie za sobą kolejne. Jeśli chodzi o samą animację, jest ona po prostu piękna. Co prawda kreska i sposób cieniowania przypomina inne produkcje europejskie, między innymi takie jak Mały książęjednak Klausowi udało się w bardzo ciekawy sposób ukazać przeróżne barwy wioski, postaci i samego śniegu – a animacja właśnie śnieżna to jedna z najładniejszych animacji, jakie można było zobaczyć. Polecam Klausa. To film przeuroczy i pełen wzruszeń, lecz jednocześnie jest przesadnie ckliwy. Ja zaczęłam oglądać pełna wątpliwości i się zakochałam. I mam nadzieję, czytelniku, że ty również.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj