Już po pierwszych minutach serialu widać, że twórcy postanowili podejść do rozpisywania historii w mniej tradycyjny sposób. Tym razem na pierwszym planie nie ma bowiem dzielnego śledczego w postaci policjanta czy prawnika. W centrum wydarzeń znajduje się rodzina wplątana w patologiczny układ. Rodzina mająca kilka grzeszków na sumieniu i skrywająca parę niepokojących tajemnic. Relacje pomiędzy poszczególnymi członkami familii nie należą do najlepszych, co więcej pogarszają się, gdy pojawiają się kolejne sekrety. W takim niesprzyjającym pozytywnym stosunkom klimacie ma miejsce morderstwo. Izabela – ukochana genetyka Tomasza Skowrońskiego, zostaje znaleziona martwa. Poszlaki wskazują, że było to samobójstwo, jednak główny bohater serialu wątpi w taki przebieg wydarzeń. Rozpoczyna na własną rękę dochodzenie mające na celu rozszyfrowanie wszystkich tajemnic Izy. Wkrótce na jaw wychodzą niepokojące fakty. Okazuje się, że dziewczyna romansowała również z jego nastoletnim synem. To jednak wierzchołek góry lodowej. Izabela miała wiele mrocznych sekretów.
fot. TVN
Kod genetyczny umiejętnie zawiązuje akcję. Fabuła jest w stanie przykuć uwagę widza już od pierwszego odcinka. Twórcy właściwie gospodarują tajemnicami i w przewrotny sposób podchodzą do narracji. Zauważmy, że już w początkowych minutach widzimy ciało martwej Izabeli. Nie oznacza to jednak, że na dalszym etapie opowieści nie zobaczymy tej bohaterki. Wręcz przeciwnie, jest ona w centrum wszystkich wydarzeń, a to za sprawą poprawnie użytych retrospekcji. Co rusz cofamy się w czasie, żeby skonfrontować przeszłość z teraźniejszością. Widzimy, jak rodziły się poszczególne relacje i dowiadujemy się coraz więcej o tajemniczej bohaterce. Dzięki temu Izabela jest największą siłą Kodu genetycznego. Postać mająca w sobie coś z twinpeaksowej Laury Palmer buzuje niewypowiedzianymi emocjami i zakazaną namiętnością. Kobieta niewiele mówi – jej kwestie dialogowe sprowadzają się zaledwie do kilku zdań na odcinek. Takie rozwiązanie sprawia, że Izabela intryguje jeszcze bardziej. Wisienką na torcie jest tutaj wspaniała kreacja Karoliny Gruszki. Artystka z doświadczeniem aktorskim nabytym u samego Davida Lyncha doskonale oddaje tajemniczy urok tej postaci. Dzięki temu Kod genetyczny zyskuje na estetyce i staje się nieco bardziej klimatyczny. Jeśli chodzi o produkcje TVN, taka estetyka nie jest regułą, tym bardziej trzeba pochwalić twórców za właściwie obrany kierunek. Dobrze, że środek ciężkości w serialu zostaje przeniesiony ze śledztwa prowadzonego przez stróżów prawa na uwikłaną w sprawę rodzinę. Nadal mamy tu do czynienia z dochodzeniem, jednak fakt, że bohaterowie są zaangażowani emocjonalnie w sprawę, nadaje całości pewien osobisty charakter. Warstwa obyczajowa i dramatyczna jest bowiem tutaj równie ważna co ta kryminalna. Twórcy kładą duży nacisk na pokazanie problemów w relacjach ojciec – syn. Patologiczny romans tego drugiego jest tylko pretekstem do powiedzenia czegoś więcej o trudnych stosunkach panujących w niepełnej rodzinie. Opowieść nie zagłębia się oczywiście w bardziej skomplikowaną psychologię. Nadal mamy tutaj do czynienia z TVN-owskim serialem skrojonym pod szeroką widownię. Warto jednak docenić twórców za to, że tym razem zostawili w spokoju szablony i postanowili nieco pogłówkować.
fot. TVN
Oprócz motywów rodzinnych mamy też wątek kryminalny, który na tym etapie opowieści pozostaje jeszcze w sferze zagadek i domysłów. Intryga wydaje się zakrojona na szeroką skalę i tutaj raczej nie będzie niespodzianek. Mordercą okaże się zapewne ktoś, kto w tym momencie jest poza wszelkimi podejrzeniami. Miłośnicy gatunku mają już zapewne swojego faworyta (albo faworytkę), jednak warto śledzić historię do samego końca, żeby zobaczyć, jak twórcy powiążą wszystkie sznurki. Realizacyjnie Kod genetyczny prezentuje zadowalający poziom – to już standard przy produkcjach tej stacji. Na pochwałę zasługują również aktorzy grający główne rolę. Oprócz Karoliny Gruszki na pierwszym planie znajduje się Adam Woronowicz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. W filmie zobaczymy też Macieja Musiałowskiego – gwiazdę ostatniego hitu Jana Komasy pod tytułem Sala samobójców. Hejter. Powszechnie chwalony za swoją rolę w tym filmie i tutaj daje całkiem interesujący popis aktorski. Jednym słowem obsada staje na wysokości zadania, co tylko potęguje pozytywne wrażenia podczas seansu. Nowa produkcja odcinkowa TVN-u to miła odmiana po formatach takich jak  Chyłka, Motyw czy Archiwista, w których wszystko jest do bólu standardowe i wyświechtane. W Kodzie genetycznym inne są postacie i inne panują między nimi relacje. Sama historia z pewnością nie okaże się kryminalnym Mount Everestem, ale dzięki mniej szablonowemu podejściu do narracji, śledzi się ją bez uczucia znużenia. Kod genetyczny to serial, któremu na tym etapie opowieści, z czystym sumieniem można wystawić pozytywną ocenę. Miejmy nadzieję, że w kolejnych odcinkach twórcom uda się zachować zadowalający poziom.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj