Praktycznie już w pierwszych minutach szóstego odcinka stykamy się z postacią znaną z komiksów DC. Mowa oczywiście o Amandzie Waller, w którą wciela się Cynthia Addai-Robinson. Choć na ekranie gości stosunkowo krótko, bez trudu jest w stanie wzbudzić oczekiwane emocje u osób, które choć trochę są zaznajomione z uniwersum DC. Niektórym z pewnością przypomniał się gościny występ tej postaci w niedawno zakończonych Tajemnicach Smallville, tylko że tam była powiązana z Checkmate, natomiast w Arrow zostaje przedstawiona jako dyrektor A.R.G.U.S. Zapewne to nie ostatni występ tej bohaterki, bowiem im więcej dobrze opowiedzianych i zekranizowanych historii oraz postaci z komiksów będzie w serialu, tym wyższy będzie jego poziom, co zresztą potwierdza obecny sezon. Wypada więc cierpliwe czekać, aż Amanda pojawi się znowu. W końcu nie samym Bartem Allenem żyje człowiek.

W "Keep Your Enemies Closer" twórcy umiejętnie korzystają z odniesień do pierwszego sezonu, kiedy to ukazali powiązania Olivera z rosyjską mafią i nie tylko. Dzięki temu historię opowiadaną w tym odcinku nie tylko ogląda się dobrze, ale i jest ona swoistym smaczkiem dla wiernych fanów produkcji The CW. Przy okazji scenarzystom udaje się pokazać kolejny etap w rozwijaniu relacji pomiędzy głównym bohaterem a Johnem Diggle'em oraz zrobić następny krok w drodze pana Queena do bohatera, którym ma się stać. To pokazuje, jak na bazie jednej i teoretycznie banalnej historii porwania można podjąć tematykę wielu aspektów serialu, nie nudząc przy tym widza.

[video-browser playlist="633931" suggest=""]

A skoro już mowa o relacjach, to były one motorem napędowym odcinka, choć tak naprawdę nie wychodziły na pierwszy plan. Z jednej strony bowiem obserwujemy kolejne perypetie młodych. Roy i Thea nie są tylko zwykłym zapychaczem, ale kolejną nieśmiałą sugestią, kim Harper będzie w przyszłości, a przy okazji widzimy naprawianie relacji nie tylko w ich związku, ale i tych rodzinnych. Drugie skrzypce bez wątpienia gra Diggle i jego miłość do byłej. Jednak nawet on pozostaje w cieniu, kiedy na scenę wkracza Oliver i wpada w przelotny romans ze swoją wspólniczką z Queen Consolidated. Relacje tej dwójki ogląda się z nieskrywaną przyjemnością, gdyż nie są w nich popełniane żadne faux pas, a wręcz przeciwnie - każdy dialog elektryzuje tak, jak powinno mieć to miejsce w relacjach damsko-męskich. O ironio jednak nawet te sceny bledną, kiedy pojawia się Felicity, a scenarzyści w rozmowach zarysowują w dwuznaczny, ale jakże dobitny sposób uczucie łączące ją z Oliverem. Dodając do tego fakt, że dwójka aktorów odgrywa to bardzo przekonująco, trudno przejść obok scen z ich udziałem obojętnie.

Oczywiście w Arrow nie mogło zabraknąć kolejnych retrospekcji, które wyjaśniają przeszłe wydarzenia. Te również ogląda się przyjemnie, bowiem rzucają nowe światło na historię i relacje pomiędzy postaciami. Co jednak zasługuje na pochwałę, to fakt, że w drugim sezonie twórcy pozbyli się maniery słabego graficznie przedstawiania retrospekcji - obecnie nie tylko cieszą duszę, ale i oko.

The CW po raz kolejny dostarcza rozrywki na najwyższym serialowym poziomie, pokazując, że można adaptację komiksów zrobić wiernie, a Agents of S.H.I.E.L.D. i Marvel mogą tylko z zazdrością obserwować. Arrow raczy nas nie tylko dawką akcji, do której widzowie zostali już przyzwyczajeni, ale także dba o wątki drugorzędne, jak chociażby perypetie miłosne, przez co umiejętnie rozwija relacje z bohaterami i pozwala na rozwój głównej postaci. Najważniejsze jednak, że w coraz większym stopniu bazuje na komiksach i wprowadza wiele znanych postaci, okraszając wszystko ciekawą fabułą, która pozwala na wieloaspektowe spojrzenie na sytuację. Powiem szczerze, Arrow to serial, który obecnie zupełnie nie przypomina żadnej innej produkcji The CW, ale czy to kogoś naprawdę obchodzi? Stacja ma hit, więc jej szef bez wątpienia zaciera ręce z radości!

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj