Powracają retrospekcje, które mają zarysować kulisy przeszłości Cary w nawiązaniu do głównego wątku. Początek mógł jeszcze zapowiadać coś interesującego, ale im dalej, tym więcej sztampy. Tak naprawdę sceny te spełniają jedynie rolę przedstawienia postaci Juliana, ale robią to niepoprawnie, bo wszystko, czym twórcy zapychają czas, wystarczyło powiedzieć w jednym zdaniu.

Pomysł na wprowadzenie Juliana jest naprawdę niezły, choć nie ma w nim nawet szczypty oryginalności. Motyw z osobistą urazą do Cary oraz całej ludzkości ma potencjał na rozruszanie serialu, lecz standardowo jest on niewykorzystywany, a zamiast tego dostajemy za proste rozwiązania i absurdy. Największym z nich jest szpiegowanie Juliana i jego armii przez Russella. Mam uwierzyć, że grupa telepatów nie wyczuje kogoś obcego parę metrów od siebie? Przecież nigdy w tym serialu nie mówiono o mocy ukrywania się przed innymi umysłami. Miałem szczerą nadzieję, że Russell w końcu zginie i przestanie irytować, lecz twórcy szybko rozczarowują.

[video-browser playlist="635203" suggest=""]

Wątek Juliana oferuje nam trochę akcji, więc na nudę nie można narzekać. W końcu w The Tomorrow People dzieje się coś, co nie opiera się tylko na banalnych rozmowach o uczuciach i walce, bez wprowadzania tych słów w czyn. Nieźle wypada całe starcie w domu Juliana, gdzie wykorzystano nową rekrutkę. Interesująco rozbudowano motyw nadnaturalnych mocy o coś, co bardziej przypomina mi postać Banshee z grupy X-Men niż wariację siły telepatycznej, jednak rolę swoją spełnia to całkiem poprawnie. Wyraźnie zasugerowano, że wątek Juliana jeszcze powróci, ale na razie nie widzę nadziei na coś wartego uwagi.

Na duży plus wypada nowość w szeregach organizacji Ultra, czyli debiut Alexy Vegi z filmu Maczeta i Spy Kids. Postać idealnie pasuje do tej aktorki, która potrafi tchnąć życie w twarde i bezwzględne kobiety. Hilary wzbudza zainteresowanie od pierwszej sceny, bo w końcu mamy tam bohaterkę, która jest "jakaś", a nie tylko pokazuje ładną buzię. Liczę, że jej relacja ze Stephenem dostarczy nam wrażeń - zwłaszcza że Hilary podejrzała go w towarzystwie Astrid.

The Tomorrow People oferuje nam poprawny odcinek, w którym w końcu coś się dzieje i nie ma aż tylu banałów na minutę jak dotychczas. Szkoda, że w tym wszystkim nie wykorzystano lepiej pomysłu na kryzys władzy Cary.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj