Środek nocy. Motel położony gdzieś na dalekich peryferiach. Raczej jedno z tych tańszych niż droższych miejsc. Wyposażenie pokoju pamięta jeszcze głęboki PRL. Podłogi skrzypią, żarówki cały czas charakterystycznie migoczą, a po ciemnych korytarzach przechadza się szemrane towarzystwo. W tym dziwnym miejscu pojawia się niespodziewanie ksiądz, który miał stłuczkę samochodową i nie za bardzo może kontynuować swoją podróż. Ma niby wytrzymać w pokoju tylko do rana, do czasu, aż jego auto zostanie naprawione. To zadanie okaże się trudniejsze, niż mogłoby się wydawać. Wojciechowi Smarzowskiemu udało się uniknąć pułapki, w jaką wpadł Patryk Vega, realizując Czerwony punkt. Jego etiuda w niczym nie przypomina reklamy. Jest to krótka (prawie 20 minutowa), mroczna opowieść o nieszczęśliwych zbiegach okoliczności. W głównej roli zobaczymy lubianego przez reżysera Arkadiusza Jakubika, który w tej wersji mocno różni się od stereotypowego księdza. Jednak świetnie odnajduje się w powierzonej roli. Jest jak zwykle naturalny i skupia na sobie całą uwagę widza, mimo że nie wygłasza zbyt wielu kwestii. Widz do końca nie wie, co wydarzy się na ekranie, to stanowi niewątpliwą siłę etiudy. Warto też skupić się na tym, co dzieje się na trzecim planie, ponieważ można tam dostrzec wiele nawiązań do poprzednich filmów reżysera.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj