Ksiądz – recenzja etiudy
Wojciech Smarzowski jest drugim po Patryku Vedze reżyserem, który zgodził się przygotować autorską etiudę dla platformy Showmax.
Wojciech Smarzowski jest drugim po Patryku Vedze reżyserem, który zgodził się przygotować autorską etiudę dla platformy Showmax.
Środek nocy. Motel położony gdzieś na dalekich peryferiach. Raczej jedno z tych tańszych niż droższych miejsc. Wyposażenie pokoju pamięta jeszcze głęboki PRL. Podłogi skrzypią, żarówki cały czas charakterystycznie migoczą, a po ciemnych korytarzach przechadza się szemrane towarzystwo. W tym dziwnym miejscu pojawia się niespodziewanie ksiądz, który miał stłuczkę samochodową i nie za bardzo może kontynuować swoją podróż. Ma niby wytrzymać w pokoju tylko do rana, do czasu, aż jego auto zostanie naprawione. To zadanie okaże się trudniejsze, niż mogłoby się wydawać.
Wojciechowi Smarzowskiemu udało się uniknąć pułapki, w jaką wpadł Patryk Vega, realizując Czerwony punkt. Jego etiuda w niczym nie przypomina reklamy. Jest to krótka (prawie 20 minutowa), mroczna opowieść o nieszczęśliwych zbiegach okoliczności. W głównej roli zobaczymy lubianego przez reżysera Arkadiusza Jakubika, który w tej wersji mocno różni się od stereotypowego księdza. Jednak świetnie odnajduje się w powierzonej roli. Jest jak zwykle naturalny i skupia na sobie całą uwagę widza, mimo że nie wygłasza zbyt wielu kwestii. Widz do końca nie wie, co wydarzy się na ekranie, to stanowi niewątpliwą siłę etiudy. Warto też skupić się na tym, co dzieje się na trzecim planie, ponieważ można tam dostrzec wiele nawiązań do poprzednich filmów reżysera.
Czego moim zdaniem zabrakło w tej etiudzie? Mocnego akcentu na zakończenie, bo jest ono raczej przewidywalne, o co bym nigdy Smarzowskiego nie podejrzewał. W Księdzu widać brak pomysłu na ciekawe podsumowanie tej dziwnej nocy w hotelu. Reżyser poszedł po najmniejszej linii oporu i zaserwował nam ciężkie zakończenie bez happy endu. Jest to dla niego charakterystyczne, ale zazwyczaj jego pomysły są bardziej rozbudowane, jak choćby sposób, w jaki została rozwiązana Drogówka czy Wołyń. W etiudzie nie ma finału, który prowokowałby do przemyśleń i dyskusji.
Niemniej Księdza ogląda się bardzo dobrze. Jest to jedna z tych produkcji, którą trzeba obejrzeć przynajmniej dwa razy. Podczas pierwszego seansu oglądamy to, co dzieje się na pierwszym planie. Podczas drugiego skupiamy się na drugim planie oraz rekwizytach znajdujących się na drodze głównego bohatera. Są one w dużej mierze bardzo charakterystyczne dla filmów Smarzowskiego – jak na przykład siekiera pokazana we wszystkich jego produkcjach.
Jestem ciekaw, czy Showmax poprzestanie na etiudach Czerwony punkt i Ksiądz, czy może pójdzie za ciosem i namówi do współpracy innych rodzimych twórców. Fajnie byłoby zobaczyć coś od Machulskiego czy Pasikowskiego.
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat