Wilkołaki, mafiozi, bimbrownicy i twarde charaktery. Tego wszystkiego doświadczyliśmy w pierwszej odsłonie Księżycówki – komiksu ze scenariuszem Briana Azzarello i rysunkami Eduarda Risso. Drugi to seria o podtytule Pociąg rozpaczy kontynuująca wcześniejsze wątki, ale przynosząca także sporo zmian.    O ile pierwszy tom Księżycówki miał linearną i spójną fabułę, to w drugiej odsłonie serii zaczynają się na tym polu schody. To już nie jest kameralna historia tocząca się wokół konfliktu między producentami księżycówki a mafią z miasta; oczywiście z potworami w tle. Teraz mamy już do czynienia z bardziej poszatkowaną, rozciągniętą na kilka na razie niepowiązanych wątków, fabułą. Z jednej strony śledzimy losy głównego bohatera poprzedniego tomu, który musi się borykać z nowo nabytym, wilkołaczym piętnem. Jego droga nie jest usłana różami, a gdy mroczne instynkty się budzą, sytuacja zaczyna się robić jeszcze bardziej skomplikowana. Na drugim biegunie mamy dalszy ciąg konfliktu dotyczącego produkcji i dystrybucji bimbru. Azzarello koncentruje się przede wszystkim na działaniach zakulisowych, próbach walki o dominację wśród bimbrowników-wilkołaków i prób dogadania się za plecami. W typowy dla siebie sposób scenarzysta komplikuje losy bohaterów i obraca w niwecz ich plany. Jednocześnie brakuje temu niestety błysku i emocji.
Źródło: Mucha Comics
+15 więcej
Graficznie drugi tom Księżycówki to solidna robota, choć w przypadku dzieł Risso w żaden sposób niezaskakująca. Proste, acz wymowne grafiki utrzymane w stonowanych barwach wyglądają naprawdę nieźle. Oczywiście przy założeniu, że styl tego grafika nam odpowiada – jest na tyle charakterystyczny, że nie każdemu może odpowiadać.
Duet Azzarello-Risso bardzo dobrze spisał się serii 100 naboi. Niestety po dwóch tomach można założyć, że nie powtórzy sukcesu Księżycówką. Więcej winy należy przypisać scenarzyście, który nie potrafi tutaj nakreślić równie zajmującej opowieści. Zapewne założenia były inne, nie chciał tworzyć równie monumentalnej i wielowątkowej historii, ale efekt jest taki, że coraz mniej czytelnika obchodzą wydarzenia czy losy postaci. Paradoksalnie pierwszy tom miał na tyle udane zakończenie, że można byłoby na tym poprzestać. A tak pozostaje spore wrażenie niedosytu. Trzeba mieć nadzieję, że to jedynie słabszy moment, czas i miejsce na budowanie wątków, które będzie można wykorzystać w następnym tomie. Pozostaje więc czekać na nie z poczuciem niedosytu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj