Kung Fu Panda 3 to przyjemna animacja zarówno dla młodszego, jak i starszego widza. Niestety seansowi towarzyszy niewielkie poczucie przesytu i braku świeżości. Rodzi to wątpliwości, czy ewentualna kontynuacja serii miałaby sens, zwłaszcza jeśli scenarzyści nie wykażą się większą pomysłowością.
Trzecia odsłona
Kung Fu Pandy stanowi naturalne zamknięcie poruszanych wcześniej wątków. Wciąż powracają kwestie wiary i poznania samego siebie – oczywiście te motywy są ściśle związane z bohaterem filmu. Wszak Po dopiero teraz spotyka swoją rodzinę i nadal miewa wątpliwości związane z rolą Smoczego Wojownika. Ponownie przesłania twórców można zakwalifikować do udanych i dalekich od moralizatorstwa, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z powtórką z rozrywki, bo podane morały uświadczyliśmy już w poprzednich częściach. W konsekwencji produkcji brakuje świeżości, a przecież wciąż pozostają zaczęte i niedokończone wątki – takie jak pochodzenie Tygrysicy.
Rozwinięcie historii każdego z Potężnej Piątki mogłoby być dla
Kung Fu Panda 3 zbawienne w kontekście poszukiwania nowości. Trzeba jednak pogodzić się z tym, że przynajmniej w trzeciej części te postacie służą za tło dla Po. Za to wreszcie poznajemy inne pandy. Ich sympatyczne osobowości, skore do obżarstwa, lenistwa i zabawy, wprowadzają do filmu walory humorystyczne. Szczególnie atrakcyjnie prezentuje się spotkanie Po z ojcem, które wykorzystano w celach promocyjnych. Podczas seansu bawi jednak równie skutecznie – ja w każdym razie nie mogłem pozbyć się uśmiechu z twarzy. Ciekawe wypadają odwołania do wcześniejszych odsłon – budują spójność serii oraz wrażenie, że została od początku przemyślana i zaplanowana. Sądzę, że wielbiciele przygód pandy docenią takie mrugnięcia okiem ze strony twórców. Różnie mogą zostać odebrane nawiązania do współczesnych zachowań i trendów, ale moim zdaniem dobrze splatają się z pozostałymi elementami świata. Jedynie inaczej widziałbym ukazanie zaświatów, które wydały mi się dość monotonne.
No url
Po nadal potrafi zarazić swoim entuzjazmem i dostarczyć okazji do śmiechu, zwłaszcza młodszym widzom. Rzadko jesteśmy zaskakiwani czymś nowym, lecz... co z tego, skoro ten humor się sprawdza? I to jest chyba najważniejsze. Czy słyszymy zachwyty Po nad mocarnymi technikami kung-fu, czy jesteśmy raczeni elementami komedii slapstickowej, czujemy radość z oglądania filmu. Podziw budzi również warstwa wizualna. Orientalne klimaty, zróżnicowanie miejsc akcji, nasycenie pięknymi barwami, a wreszcie efektowne i urozmaicone walki – dzięki nim
Kung Fu Panda 3 nabiera zjawiskowości. Nowy wróg też odznacza się pozytywnie. Rzeczywiście jego cele nie są tak solidnie umotywowane jak w przypadku odrzuconego Tai Lunga bądź mrocznego Shena, ale jest godnym rywalem dla Smoczego Wojownika. Do tego ma znakomite wejścia, między innymi dzięki dopasowanej do niego muzyce Hansa Zimmera (chociaż przyznaję, że jej brzmienia są bardzo podobne do utworu
I'm So Sorry zespołu Imagine Dragons - może nawet zbyt podobne).
Kung Fu Panda 3 mimo pewnej wtórności oferuje porządną rozrywkę, dla której warto wybrać się do kina. Wśród animacji film jest atrakcyjnym, wartym zobaczenia tytułem, choćby ze względu na wyróżniające go orientalne klimaty. Co więcej, to kolejny przykład na to, że w przypadku animacji polski dubbing sprawdza się wyśmienicie, bo częściowo odpowiada za humor. Można się tylko zastanawiać, co twórcy przyszykują w potencjalnej kontynuacji, ponieważ ponowne powtórzenie niektórych motywów nie byłoby najlepszym pomysłem. Odkładając te rozmyślenia na bok – Po powrócił w dobrym stylu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h