Czy Lego jako książka rekonstruująca wielkie zmiany w jednej z najsłynniejszych firm zabawkarskich świata wywołuje podobne emocje jak składanie klocków?
Popularność klocków Lego jest obecnie bezdyskusyjna. Szeroki asortyment, obejmujący zarówno zabawki typowo dziecięce, przez skomplikowane projekty techniczne do zestawów idealnych dla fanów popkultury – wystarczy wymienić chociaż Sokoła Millenium składającego się z ponad siedmiu tysięcy elementów. Lego znają wszyscy, jednak niewiele osób ma pojęcie, jak blisko firma je produkująca była bliska upadku i co ją uratowało. Niels Lunde w swojej książce Lego. Jak pokonać kryzys, zawojować świat i zbudować potęgę z klocków podejmuje temat rozwoju firmy na przestrzeni kilku dekad, zaczynając od przejęcia jej przez wnuka założyciela, do sukcesów około 2010 roku. Jak udało mu się przekazać historię korporacyjnych przepychanek i przekształceń?
Na początku trzeba wspomnieć, że książka ma dość nietypową formułę rozpoczynania rozdziałów od streszczenia ich zawartości. Tak jak zazwyczaj na końcu rozdziału umieszcza się „TL;DR”, które jest idealne do szybkiego przejrzenia treści, tak na początku umieszczone może skłonić do mimowolnego zaspoilerowania sobie treści rozdziału. Oczywiście, nie ma to aż tak wielkiego znaczenia w przypadku książki aspirującej do miana reportażu biznesowego, jednak należy pamiętać, że nie mówimy o wydarzeniach szeroko i ogólnie znanych, a kulisach pracy wielkiej firmy, z których nie wszystkie wyszły wcześniej na światło dziennie. Streszczenie jest wysoce skondensowane i zawiera wszystkie podstawowe informacje z danego rozdziału, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by ograniczyć lekturę tylko do nich.
Lego jest książką niezwykle szczegółową. Czytelnik ma okazję poznać nazwiska i krótkie historie dotyczące wielu osób związanych z firmą, zawiłości dotyczące kwestii majątkowo-formalnych, treści komunikatów firmowych, artykułów z gazetek zakładowych, wywiadu dla prasy branżowej. Wszystko to ma dać wrażenie, że autor dokonał bardzo szeroko zakrojonego researchu i z pewnością nie można mu niczego pod tym względem zarzucić. Kiedy jednak widzi się poskładane w całość elementy, trudno jest wyłuskać z nich szerszy obraz, chyba że autor skrótowo taki obraz przedstawi. Dla zwykłego czytelnika nie wszystkie procesy pokazane w reportażu są logiczne czy wynikające z siebie – i niekoniecznie odbiór może poprawić wyższy poziom wiedzy o działaniu korporacji na najwyższych szczeblach. Trochę autor próbuje przedstawić etos pracy w fabryce Lego będący efektem wiary w Klocka, jednak stoi to w sprzeczności z korporacyjnym charakterem działań zarządu. Ten rozdźwięk między rzekomym rodzinnym biznesem a sporami o wpływy rodem z podrzędnej spółki potęguje problem ze zrozumieniem kolejnych wydarzeń. Trudno odczuć kryzys, jeszcze trudniej sposób jego przezwyciężenia.
Jednym z większych problemów, jakie mam z tą książką, jest zapowiedź, jakoby dotyczyła niezwykłego wyjścia z kryzysu i opanowania świata przez niezwykłe klocki. Można odnieść wrażenie, że w latach 70. Lego stało na skraju upadku i podniosło się do pozycji, jaką znamy dziś. Opis jednak w żaden sposób nie odpowiada zawartości i jest tak naprawdę opisem rządów wnuka założyciela firmy.
Lego co do zasady opisuje historię firmy, która dziś dostarcza jedne z najciekawszych zabawek i modeli kolekcjonerskich. Jak na reportaż biznesowy dostarcza wiele szczegółów związanych z tematem, jednak nie potrafi przedstawić ich w sposób interesujący i wyczerpujący, co utrudnia lekturę – a streszczenia na początku rozdziałów kuszą, by przyspieszyć lekturę, omijając niektóre fragmenty.