Akcja serialu rozgrywa się tylko i wyłącznie na terenie letniego obozu "Little Otter", gdzie śledzimy perypetie pracowników oraz młodzieży, która przybyła tam wypocząć. Centralnymi postaciami jest trójka outsiderów społeczeństwa - Buzz Granger mający obsesję na punkcie seksu, Kip Wampler, który nie może znieść tego, że nie ma tu internetu, oraz Marina Barker, znana wszystkim z pewnych zdjęć z internetu. Wokół nich kręci się większa część premierowego odcinka. W tym aspekcie jest to w gruncie rzeczy typowa młodzieżowa obyczajówka nie prezentująca sobą niczego ciekawego. Perypetie w obozie są bardzo zwyczajne i nie ma w nich za wiele humoru. Jedynie pod względem dramatycznym jako tako wygląda motyw homofobicznych komentarzy Grangera odnośnie ojców koleżanki. 

Wątki pracowników również nie zachwycają. Mamy wakacyjny romans, problemy szefowej i walkę o marzenia. Rywalizacja z innym obozem to prawdopodobnie jedyny element odcinka, który w pewnych momentach potrafi rozbawić. Pozostałe wątki są nijakie i z trudem udaje się utrzymać minimalne zainteresowanie przy ekranie. Nie ma także bohaterów, którzy wzbudzaliby sympatię. Są to postacie bardzo powierzchowne i stereotypowe.

Camp jest jednym z takich seriali, o których tak naprawdę nie wiadomo, co napisać. Wszystko tutaj porusza się w odmętach przeciętności. Nie ma ciekawych postaci, nie ma interesującej historii, a o wątku przewodnim w ogóle musimy chyba zapomnieć. Nie ma także emocji, a jak na komediodramat humoru jest niewiele. Serial wygląda po prostu na bardzo nijaką obyczajówkę, którą można oglądać z nudów w upalny wieczór. A szkoda, bo drzemie w nim potencjał na dobrą młodzieżową produkcję wakacyjną. Nie dostrzegam jednak oznak sugerujących, że coś mogłoby się poprawić.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj