Lewiatan wywrócił rzeczywistość herosów DC do góry nogami. W dodatku część czytelników nabierze przekonania, że motywacje tytułowego złoczyńcy są zupełnie słuszne. Recenzujemy stworzony przez Briana Michaela Bendisa komiks, który właśnie trafił na polski rynek.
Brian Michael Bendis w poprzednich odsłonach serii
Superman Action Comics solidnie rozbudził nasze apetyty. Gdy część z rodzimych czytelników w dalszym ciągu toczyła spory o jakość jego najnowszych prac poświęconych Człowiekowi ze Stali, scenarzysta udowadniał, że na pierwszego z superbohaterów ma oryginalny pomysł. Uwypuklając pierwiastek człowieczeństwa w herosie i umiejętnie wykorzystując konwencję thrillera politycznego, Bendis konsekwentnie ustawiał podwaliny pod event
Lewiatan. Teraz mamy już okazję zapoznać się z zasadniczym wydarzeniem, które staje się papierkiem lakmusowym dla ostatnich dokonań twórcy. Śpieszę donieść, że nie tylko dobrze wywiązał się on ze swojego zadania, ale i zaoferował nam jedno z najbardziej intrygujących spotkań herosów DC na przestrzeni całej dekady. Nie może być inaczej, skoro
Lewiatan to świetnie poprowadzona na polu narracyjnym historia szpiegowska, w dodatku stojąca w opozycji do cukierkowego sposobu portretowania trykociarzy. W tym świecie są oni aż do bólu ludzcy, pełni przywar, popełniający błędy i wątpiący we własną moc sprawczą. W dodatku przyszło im zmierzyć się z zagrożeniem, które jak do tej pory pozostawało nieuchwytne. Czas próby postaci większych niż życie właśnie nadszedł.
To nie jest rzeczywistość superbohaterów, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić. Najpotężniejsze organizacje, z ARGUS i DEO na czele, przestały istnieć w dotychczasowej formie, a ich członkowie muszą się ukrywać w obawie o własne życie. Nawet niektórzy herosi zostali porwani - wszystko to jest tylko częścią planu tajemniczego złoczyńcy znanego jako Lewiatan, który stanął na czele grupy o tej samej nazwie. Antagonista kompletnie zachwiał równowagą sił w świecie herosów i łotrów, potęgując atmosferę niepokoju. Tylko kim właściwie jest i dlaczego jego krucjata stała się tak skuteczna? Rozwiązania zagadki podjęli się Batman, Robin, Green Arrow, Plastic Man, Question i Manhunter w kobiecej wersji. Pomaga im Lois Lane, jedna z najważniejszych postaci w tej układance, która swoją bezkompromisowością i uporem niejednego herosa może zawstydzić. Jakby tego było mało, ostatnie wydarzenia rozegrały się w błyskawicznym tempie. Superbohaterowie mają problem nie tylko z przewidzeniem kolejnego ruchu Lewiatana, ale i raz po raz wzajemnie oskarżają się o to, że któryś z nich może ukrywać się pod jego maską. Czy jest jakiś sposób na pokonanie przeciwnika, który nieustannie jest krok przed nimi?
Najmocniejszą stroną recenzowanego albumu jest sposób, w jaki Bendis postanowił dekonstruować mit superbohaterski. Patrząc przez ten pryzmat, konwencja thrillera szpiegowskiego staje się tylko fasadą; znacznie istotniejsze są motywacje krucjaty tytułowego Lewiatana, które same w sobie rzucają wyzwanie naszemu wyobrażeniu o herosach. Jeśli ich powinnością jest nieustanna walka ze złem, to dlaczego bitwa ta właściwie nigdy się nie kończy i pochłania kolejne ofiary? Może sama obecność trykociarzy na naszej planecie rodzi kłopot, który raz na zawsze trzeba rozwiązać? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania w trakcie lektury może być nawet ważniejsze niż rozwiązywanie zagadki prawdziwej tożsamości Lewiatana. Co więcej, unosząca się nad kolejnymi wydarzeniami aura tajemnicy i wszechobecnego, zupełnie rzeczywistego zagrożenia popłaca. Dzięki niej Bendis może swobodnie i trafnie szkicować portrety psychologiczne całego spektrum różnorodnych postaci, przepełniając jeszcze warstwę fabularną serią zaskakujących zwrotów akcji. Owszem, scenarzysta ma pewien kłopot z satysfakcjonującym rozwinięciem niektórych wątków i wykorzystaniem pełnego potencjału drzemiącego w bohaterach, jednak mankamenty te wydają się pochodną samej konwencji, jakby wkalkulowano je w ryzyko związane z wykorzystywaniem motywów szpiegowskich i detektywistycznych.
Nie mam cienia wątpliwości, że
Alex Maleev to jeden z najbardziej utalentowanych rysowników doby obecnej - w
Lewiatanie udowadnia on to z pełną mocą. Artysta doskonale odnajduje się w klimacie neo-noir, zanurzając choćby Gotham City w wybudzającym skojarzenia z grozą mroku. Jeszcze lepsze jest to, że warstwa wizualna nie zostaje podporządkowana tylko jednej wykładni gatunkowej. Gdy więc trzeba, Maleev skupia się na eksponowaniu postaci, by w innych miejscach akcentować rzeczywisty, niekiedy przyziemny charakter przedstawianych wydarzeń. Innymi słowy: rysownik proponuje odbiorcom własne spojrzenie na świat herosów, które jest tu wartością dodaną do wciągającej fabuły.
Lektura
Lewiatana okazała się dla mnie zaskakującą przyjemnością - muszę się bowiem przyznać, że początkowo sam wątpiłem w satysfakcjonujące domknięcie wydarzenia stworzonego przez Briana Michaela Bendisa. Na całe szczęście nie mogłem się bardziej pomylić. Scenarzysta nie wymyśla co prawda superbohaterskiego koła na nowo, jednak sposób ekspozycji tytułowego złoczyńcy i kapitalne rozłożenie akcentów pomiędzy światem herosów a otaczającą nas rzeczywistością sprawiają, że Lewiatan staje się prawdziwą gratką dla wszystkich miłośników opowieści detektywistycznych i szeroko zakrojonych spotkań trykociarzy. Jeśli Bendis - jak w tym przypadku - jest w formie, pokazuje, że wciąż znajduje się w pierwszej lidze artystów zajmujących się powieściami graficznymi. Pogłoski o jego artystycznej śmierci raz jeszcze okazały się mocno przesadzone.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h