Lewiatan - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 7 października 2020Lewiatan wywrócił rzeczywistość herosów DC do góry nogami. W dodatku część czytelników nabierze przekonania, że motywacje tytułowego złoczyńcy są zupełnie słuszne. Recenzujemy stworzony przez Briana Michaela Bendisa komiks, który właśnie trafił na polski rynek.
Lewiatan wywrócił rzeczywistość herosów DC do góry nogami. W dodatku część czytelników nabierze przekonania, że motywacje tytułowego złoczyńcy są zupełnie słuszne. Recenzujemy stworzony przez Briana Michaela Bendisa komiks, który właśnie trafił na polski rynek.
Brian Michael Bendis w poprzednich odsłonach serii Superman Action Comics solidnie rozbudził nasze apetyty. Gdy część z rodzimych czytelników w dalszym ciągu toczyła spory o jakość jego najnowszych prac poświęconych Człowiekowi ze Stali, scenarzysta udowadniał, że na pierwszego z superbohaterów ma oryginalny pomysł. Uwypuklając pierwiastek człowieczeństwa w herosie i umiejętnie wykorzystując konwencję thrillera politycznego, Bendis konsekwentnie ustawiał podwaliny pod event Lewiatan. Teraz mamy już okazję zapoznać się z zasadniczym wydarzeniem, które staje się papierkiem lakmusowym dla ostatnich dokonań twórcy. Śpieszę donieść, że nie tylko dobrze wywiązał się on ze swojego zadania, ale i zaoferował nam jedno z najbardziej intrygujących spotkań herosów DC na przestrzeni całej dekady. Nie może być inaczej, skoro Lewiatan to świetnie poprowadzona na polu narracyjnym historia szpiegowska, w dodatku stojąca w opozycji do cukierkowego sposobu portretowania trykociarzy. W tym świecie są oni aż do bólu ludzcy, pełni przywar, popełniający błędy i wątpiący we własną moc sprawczą. W dodatku przyszło im zmierzyć się z zagrożeniem, które jak do tej pory pozostawało nieuchwytne. Czas próby postaci większych niż życie właśnie nadszedł.
To nie jest rzeczywistość superbohaterów, do której zdążyliśmy się przyzwyczaić. Najpotężniejsze organizacje, z ARGUS i DEO na czele, przestały istnieć w dotychczasowej formie, a ich członkowie muszą się ukrywać w obawie o własne życie. Nawet niektórzy herosi zostali porwani - wszystko to jest tylko częścią planu tajemniczego złoczyńcy znanego jako Lewiatan, który stanął na czele grupy o tej samej nazwie. Antagonista kompletnie zachwiał równowagą sił w świecie herosów i łotrów, potęgując atmosferę niepokoju. Tylko kim właściwie jest i dlaczego jego krucjata stała się tak skuteczna? Rozwiązania zagadki podjęli się Batman, Robin, Green Arrow, Plastic Man, Question i Manhunter w kobiecej wersji. Pomaga im Lois Lane, jedna z najważniejszych postaci w tej układance, która swoją bezkompromisowością i uporem niejednego herosa może zawstydzić. Jakby tego było mało, ostatnie wydarzenia rozegrały się w błyskawicznym tempie. Superbohaterowie mają problem nie tylko z przewidzeniem kolejnego ruchu Lewiatana, ale i raz po raz wzajemnie oskarżają się o to, że któryś z nich może ukrywać się pod jego maską. Czy jest jakiś sposób na pokonanie przeciwnika, który nieustannie jest krok przed nimi?
Najmocniejszą stroną recenzowanego albumu jest sposób, w jaki Bendis postanowił dekonstruować mit superbohaterski. Patrząc przez ten pryzmat, konwencja thrillera szpiegowskiego staje się tylko fasadą; znacznie istotniejsze są motywacje krucjaty tytułowego Lewiatana, które same w sobie rzucają wyzwanie naszemu wyobrażeniu o herosach. Jeśli ich powinnością jest nieustanna walka ze złem, to dlaczego bitwa ta właściwie nigdy się nie kończy i pochłania kolejne ofiary? Może sama obecność trykociarzy na naszej planecie rodzi kłopot, który raz na zawsze trzeba rozwiązać? Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania w trakcie lektury może być nawet ważniejsze niż rozwiązywanie zagadki prawdziwej tożsamości Lewiatana. Co więcej, unosząca się nad kolejnymi wydarzeniami aura tajemnicy i wszechobecnego, zupełnie rzeczywistego zagrożenia popłaca. Dzięki niej Bendis może swobodnie i trafnie szkicować portrety psychologiczne całego spektrum różnorodnych postaci, przepełniając jeszcze warstwę fabularną serią zaskakujących zwrotów akcji. Owszem, scenarzysta ma pewien kłopot z satysfakcjonującym rozwinięciem niektórych wątków i wykorzystaniem pełnego potencjału drzemiącego w bohaterach, jednak mankamenty te wydają się pochodną samej konwencji, jakby wkalkulowano je w ryzyko związane z wykorzystywaniem motywów szpiegowskich i detektywistycznych.
Nie mam cienia wątpliwości, że Alex Maleev to jeden z najbardziej utalentowanych rysowników doby obecnej - w Lewiatanie udowadnia on to z pełną mocą. Artysta doskonale odnajduje się w klimacie neo-noir, zanurzając choćby Gotham City w wybudzającym skojarzenia z grozą mroku. Jeszcze lepsze jest to, że warstwa wizualna nie zostaje podporządkowana tylko jednej wykładni gatunkowej. Gdy więc trzeba, Maleev skupia się na eksponowaniu postaci, by w innych miejscach akcentować rzeczywisty, niekiedy przyziemny charakter przedstawianych wydarzeń. Innymi słowy: rysownik proponuje odbiorcom własne spojrzenie na świat herosów, które jest tu wartością dodaną do wciągającej fabuły.
Lektura Lewiatana okazała się dla mnie zaskakującą przyjemnością - muszę się bowiem przyznać, że początkowo sam wątpiłem w satysfakcjonujące domknięcie wydarzenia stworzonego przez Briana Michaela Bendisa. Na całe szczęście nie mogłem się bardziej pomylić. Scenarzysta nie wymyśla co prawda superbohaterskiego koła na nowo, jednak sposób ekspozycji tytułowego złoczyńcy i kapitalne rozłożenie akcentów pomiędzy światem herosów a otaczającą nas rzeczywistością sprawiają, że Lewiatan staje się prawdziwą gratką dla wszystkich miłośników opowieści detektywistycznych i szeroko zakrojonych spotkań trykociarzy. Jeśli Bendis - jak w tym przypadku - jest w formie, pokazuje, że wciąż znajduje się w pierwszej lidze artystów zajmujących się powieściami graficznymi. Pogłoski o jego artystycznej śmierci raz jeszcze okazały się mocno przesadzone.
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat