Nowy odcinek Lucifer przynosi kolejną sprawę kryminalną, którą rozwikłać musi detektyw Chloe Dancer. Tym razem chodzi o śmierć syna słynnego aktora w wypadku spowodowanym przez paparazzi. Bohaterka, nie bez pomocy Lucyfera, szybko dochodzi do wniosku, że do winy przyznał się nie ten fotograf, co powinien. Dalsza część opowieści to typowe zbieranie tropów… i powiedzmy sobie szczerze: z wyłaniającego się obrazu funkcjonowania LAPD można śmiało wysnuć wniosek, że żaden prawdziwy przestępca nie siedzi w tym mieście za kratami. Na szczęście jest Lucyfer, który wspiera działania policji, wymierzając przy tym swą własną, wypaczoną wizję sprawiedliwości. A przy okazji tropi przeszłość Chloe. Zgodnie z przypuszczeniami twórcy starają się jak najbardziej wykorzystać relacje między Chloe i Królem Piekieł. W obu przypadkach widoczna jest fascynacja, chociaż pochodząca z różnych źródeł. Ona nie wierzy w nadprzyrodzoną naturę Lucyfera, ale nie może też zaprzeczyć faktom. On nadal nie rozumie, dlaczego nie działają na nią moce, ale też jest pod wrażeniem jej charakteru. Staje się to przyczynkiem do maglowania kwestii zmian, które zachodzą w naturze tytułowej postaci. W drugim odcinku poświęcono temu wiele miejsca, ale rezultat jest mało wiarygodny - w zasadzie trzeba scenarzystom uwierzyć na słowo. No url Na razie w cieniu pozostają postacie drugoplanowe, o których niespecjalnie wiele się dowiadujemy. Anioł Amenadiel pojawia się nagle i jak zawsze nie podoba mu się postawa Króla Piekieł. Niby ma być groźny, ale niespecjalnie widać uzasadnienie dla nietęgiej miny Lucyfera po spotkaniu. Również w tle przewija się Mazikeen, która co prawda tym razem dostała nieco więcej czasu (i wypada nieźle), ale nadal należy jeszcze poczekać, aż zacznie odgrywać poważniejszą rolę. Wśród argumentów popierających tę formułę serialu (czyli odejście od komiksowej historii) wymienia się przede wszystkim lekkość i humor, które mają za zadanie uatrakcyjnić fabułę typową dla procedurali. I jeśli faktycznie widzowi podpasuje ten rodzaj humoru, to z pewnością będzie się przy oglądaniu Lucifera dobrze bawił. Jest tylko jedno „ale” – w drugim odcinku zabawnych scen z wykorzystaniem umiejętności tytułowego bohatera (lub pokazaniem jego nieprzystosowania do ludzkiego społeczeństwa) jest mniej niż w pilocie, a w dodatku częściowo się powtarzają. I niewiele dostaje się w zamian. Czytaj również: Organizacja One Million Moms krytykuje serial Lucifer Odcinek Lucifer, Stay. Good Devil jest mniej chaotyczny od pilota, dochodzenie też odrobinę ciekawsze i bardziej złożone, ale nadal należałoby oczekiwać czegoś więcej. Końcówka pozostawia kilka luźnych nici, na których można budować oś fabularną kolejnych części. Pojawia się nadzieja, że dotychczasowe wątki poboczne nabiorą rozmachu i będą stanowiły korzystną przeciwwagę do banalnych zagadek kryminalnych. Czy tak będzie w istocie? Czas pokaże.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj