Opisywane poniżej albumy z serii Lucky Luke to dwie różne serie przygód znanego samotnego kowboja. Jedna opowiada o jego dzieciństwie, druga o (nie)zwykłym życiu dorosłego już łowcy braci Daltonów i innych zbirów.
Pierwsze tomy Lucky Luke'a pilotował słynny
Goscinny, twórca przygód Asteriksa i Obeliksa, a także prześmiesznych perypetii urwisa Mikołajka. Potem byli inni scenarzyści, razem z głównym rysownikiem Morrisem, a także zmieniali się graficy. Seria mimo takich wolt ciągle trzyma poziom.
Kid Lucky to tzw. spinoff, który traktuje o czasach małoletnich Lucky Luke’a. Bohater zostaje znaleziony przez jeźdźca w rozbitym wozie, charakterystycznym dla tych, którymi wtedy poruszali się osadnicy na terenach obecnych USA. Ten zabiera go do pobliskiego miasteczka i tam oddaje pod opiekę mieszkańców. Podejmują oni starania odnalezienia rodziców malca, ale bez powodzenia. Mały Luke spędza czas jak wszystkie dzieci na Dzikim Zachodzie: poznaje konie, zabawy w Indian i z Indianami, whisky (tak, tak, nie wszędzie jest tam tak hołubiona dziś polityczna poprawność), a nawet stacza pojedynki na proce i butelki szampana (chodzi o odrzut korka). W tych czasach jeszcze nie pali papierosów, ale wygląd twarzy już ma znajomy, bo żuje źdźbło trawy.
Po niebem Zachodu to historia, kiedy Szczęściarz jest już dojrzały. Tym razem nowy odcinek jest podzielony na trzy części. W pierwszej pojawia się czarny charakter Johny Cyngiel, z którym będzie sporo kłopotów podczas wyścigu konnego (kradzież Jolly Jumpera, wierzchowca Luke’a, napad na bank), w drugim Lucky Luke będzie musiał zmierzyć się ze złodziejami bydła z rancza, a trzeci opowiada o pojedynkach pięściarskich, gdzie niepiśmienny „wiejski głupek” skutecznie klepie facjaty uznanym zawodnikom. Z zakładami pieniężnymi w tle, oczywiście. W tym tomie jedyne co jest dziwne to kreska, bo bohater jest zupełnie niepodobny do tego z wcześniejszych odsłon i to nieco razi. Natomiast fabuła da się strawić, ale ona też nie ma już tego potencjału co dawne albumy.
Jeżeli miałbym porównać te dwa komiksy, to – ku mojemu zaskoczeniu - o wiele lepiej wypada spin-off o młodym rewolwerowcu. Szkoda tej starszej serii, bo przyzwyczaiła do pewnego poziomu, a tu widać spadek formy.
Oceny:
Lucky Luke. Pod niebem Zachodu 6/10
Kid Lucky: Uczeń kowboja 7/10
Ciekawostka: w okolicach lat 80-90., niektóre lokalne gazety w Polsce, nie zważając na prawa autorskie, drukowały cyklicznie Lucky Luke’a na swoich łamach w formie czarno-białych tzw. pasków.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h