Ten odcinek serialu Lucifer bezapelacyjnie został skradziony przez Amenadiela. Jego próba wczucia się w Lucyfera, jego podejścia do życia i codzienności wypada w typowym, przekomicznym stylu tego serialu. To, jak nieudolnie próbuje poderwać modelki bawi, ale jeszcze lepiej wypada skutek całego zdarzenia, czyli wylądowanie w więzieniu przez kwestię prostytutki i jej alfonsa. Dzięki takim wątkom ten serial jest tą przyjemną rozrywką, jaką lubię. Coraz bardziej widoczny problem dotyczy tytułowego bohatera. Twórcy po raz kolejny w sposób niewymownie irytujący wkładają do głowy Lucyfera jakąś myśl, która jest przez niego z uporem maniaka odgrzewana przez cały odcinek. W tym przypadku to wniosek, że nikt przecież nie może się zmienić. Efektem jest działający na nerwy bohater, którego absurdalna krucjata i zachowanie stają się najgorszymi momentami odcinka. Jego ciągłe gadanie o tym samym, powielanie tego jednego motywu oraz wyciągane przez niego wnioski to bolesna i banalna sztampa wprowadzana przez twórców po linii najmniejszego oporu. Nie pierwszy raz tworzą wątek oparty na tym irytującym schemacie, ale tym razem przekraczają kolejne granice i wzbudzają negatywne emocje wobec bohatera, który przez większość czasu był najjaśniejszym punktem serialu. Najgorszej wypada kiczowata kulminacja ze słowami skierowanymi przez Lucyfera do Amenadiela. Takie zagrania i robienie z Lucyfera idioty jest poniżej poziomu tego serialu. Sprawa kryminalna wypada bardzo przeciętnie. Pomysł dość oklepany, bez potencjału i z kiepskim wykonaniem. A zrobienie przez Lucyfera własnego kursu dla młodzieży z problemami jest nieporozumieniem. Solidny pomysł na coś zabawnego wypada banalnie i bez humoru. Nie mówiąc już o całej gamie oczywistości i przewidywalnym rozwiązaniu. Tak naprawdę to jedynym plusem w tym wszystkim jest porucznik garny przez Toma Wellinga. Choć postać jest dziwna i sztywna, przynajmniej tym razem ma coś ciekawego do roboty, a twórcy solidnie budują jego relację z Decker.
Lucifer bardzo rozczarowuje w tym odcinku banalnym zagraniem, schematyczną historią i kiepskim rozpisaniem tytułowej postaci. Zbyt wiele elementów psuje to, co powinno być lekką, przyjemną i pomysłową rozrywką. Poprzedni odcinek bawił i zachwycał, ten w większości irytuje.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj