Dla Mado (Juliette Binoche)  47 lat to nowa dwudziestka! Imprezuje, szaleje, bawi się. Marzy o motorze i różowym kasku, by podbić ulice Paryża i serca pięknych mężczyzn. Jest absolutnym przeciwieństwem swojej córki – odpowiedzialnej, dojrzałej, a nawet trochę sztywnej – trzydziestoletniej Avril (Camille Cottin). I może to wszystko nie byłoby aż takie dziwne, gdyby nie fakt, że obie mieszkają razem, a córka wychowuje i pilnuje matkę... i to nie zawsze skutecznie. Gdyby tego było mało – obie zachodzą w ciąże, jedna w bardziej planowaną, druga w mniej. Burza hormonów, armagedon rodzinnych animozji, czyli przepis na całkiem niezłą komedię w stylu Bridget Jones: The Edge of Reason. Juliette Binoche nareszcie postanowiła porzucić, przynajmniej na chwilę, poważne tematy poruszane w kinie. Telle mère, telle fille to świetna okazja, by wbić mężczyznom szpilę. Jesteśmy w tym filmie przedstawieni trochę groteskowo. Moim zdaniem przesadnie eksponuje się wady rodzicielstwa. Niemniej film potrafi momentami rozbawić do łez. Dowcipy i dialogi nie są wymuszone i zostały bardzo dobrze napisane. Nie ma tu miejsca na pastisz. To jest komedia, a nie wyrób komediopodobny. Mamy tu skrzętnie ukrywane tajemnice, które prędzej czy później wychodzą na jaw, tworzą tym samym absurdalne sytuacje i zmuszają bohaterów do nieracjonalnego zachowania. To wszystko przeradza się w kilkanaście śmiesznych sytuacji. Film w reżyserii Noemie Saglio posiada liczne zabawne momenty, jednak dziury w całej opowieści skutecznie to przykrywają. Niektórzy aktorzy pojawiają się, by wykonać jakieś zadanie, reżyser sugeruje nam, że są oni ważni, po czym znikają bez śladu. Podobnie jest z postacią dawnej miłości Mado, Marcem Daursault, który stanowczo za rzadko pojawia się na ekranie, ale jak już to robi to możecie być pewni, że skupi na sobie całą uwagę widowni. Problematycznie również jest uwierzenie w to, że córka i matka są od siebie niemal uzależnione. Nie mogą bez siebie żyć. Dziwne, bo jak na osobę silnie kochającą matkę Avile nie ustaje w staraniach, by matka się z jej domu wyprowadziła. Szkoda również, że Lambert Wilson nie otrzymał więcej czasu ekranowego, bo każda scena z jego udziałem to istne złoto. Aktor w końcu pokazał swój komediowy talent. Mamy2mamy może nie jest produkcją, która skłoni nas do jakiejś głębszej refleksji, ale zapewnia dobry relaks. Jest to francuska komedia grubego kalibru.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj