The Mechanical pióra Iana Tregillisa (autora m.in. Mrocznej genezy) opisuje alternatywną rzeczywistość: kiedy w XVII wieku zegarmistrz Christiaan Huygens stworzył pierwszą mechaniczną istotę, zwaną Klakierem, Holendrzy szybko zbudowali armię i zdobyli Europę. Oparła się im jedynie Francja, a choć między krajami panuje na początku XX wieku rozejm, Francuzi nie zamierzają się nim zadowolić i planują spisek mający na celu zneutralizowanie holenderskich Klakierów. Tak zwani Mechaniczni nie są jedynie zwykłymi robotami, ponieważ mają samoświadomość, myślą i są w stanie odczuwać emocje, jednak nie mogą korzystać z wolnej woli, ponieważ zostali zaprogramowani tak, że muszą wykonywać polecenia swoich właścicieli. Każda zwłoka w wykonaniu zadania skutkuje niewyobrażalnym bólem. Narracja w książce została podzielona między trzech bohaterów: Klakiera Jaxa, który wraz ze swoimi właścicielami zostaje wysłany do Nowego Amsterdamu za oceanem i w wyniku przypadku zyskuje Wolną Wolę, duchownego Luuka Vissera, który skrycie jest katolikiem i spiskuje przeciwko Holendrom, oraz Francuzkę Berenice, należącą do szpiegowskiej siatki mającej na celu rozwikłanie sekretu Klakierów. Narracja między postaciami przechodzi płynnie, a każdy z bohaterów ma swój własny, unikalny głos i charakter. Visser, niedoszły męczennik, to filozoficzna część opowieści, bezkompromisowa Berenice to czysta akcja, zaś Jax to połączenie tych dwóch aspektów. Tregillis buduje swoje postacie konsekwentnie, a każda z nich przechodzi przemianę w trakcie fabuły. Brakuje mi w Mechanicznym osadzenia wydarzeń w szerszym kontekście. Co prawda dowiadujemy się na samym początku kilku rzeczy o historii, poznajemy mniej więcej, jak działają Klakierzy i jaka panuje między nimi hierarchia, jednak dostajemy zbyt mało informacji. Dlaczego akurat Francja oparła się najazdowi? Co z pozostałymi krajami Europy? Nikomu więcej nie udało się zbudować własnej wersji Klakiera? To tylko niektóre pytania, jakie pojawiły się w mojej głowie podczas lektury i na które nie dostałam odpowiedzi. Wiemy, że w Holandii istnieje tajny ruch oporu, ale otrzymujemy tylko niesatysfakcjonujący urywek. Zdecydowanie brakuje szczegółów i wyjaśnień, co sprawia, że podczas lektury nie mogłam wciągnąć się do świata powieści, ponieważ nie czułam, żeby był prawdziwy.
Źródło: SQN
Książka pełna jest sprawnie napisanych, plastycznych opisów. Tregillis nie stroni od naturalistycznego obrazowania przerażających momentów i jest to według mnie atut. Chociaż opisy w większości przypadków są uzasadnione i wzbogacają fabułę, czasem niepotrzebnie ją spowalniają, kiedy szczegółowo opisywane jest coś, co nie jest dla narracji istotne. Największym problemem, jaki mam z Mechanicznym, jest fakt, że książka ta nie posiada zaskoczenia. Punkt kulminacyjny właściwie nie istnieje, zaś fabuła zostaje urwana. Nie otrzymujemy żadnych odpowiedzi na pytania, jakie mogły pojawić się w trakcie lektury, żaden wątek nie zostaje zamknięty. Jestem świadoma tego, że to początek trylogii, jednak nie usprawiedliwia to faktu, że zakończenie Mechanicznego wygląda, jakby autor nie miał na nie pomysłu i stwierdził, że pomyśli nad tym później i napisze to w drugim tomie. Mechaniczny Iana Tregillisa to książka ze świetnym, przemyślanym konceptem i ciekawymi bohaterami, której potencjał nie został wykorzystany. Wygląda bardziej na wstęp do kolejnych tomów niż na pełnowartościową lekturę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj