Finałowy odcinek pierwszego sezonu Miasta na wzgórzu zaoferował kilka ciekawych rozwiązań dla poszczególnych wątków, ale też otworzył furtkę dla kolejnych.
Finał sezonu nie zapowiadał się w szczególny sposób dla tego serialu, bowiem to poprzedni epizod dostarczył nam stosunkowo widowiskowe rozstrzygnięcia i zakończenie historii braci Ryan. Ostatni odcinek sezonu
Miasta na wzgórzu skupił się raczej na domknięciu kilku wątków i procesie sądowym, gdzie pierwszą poważną porażkę zaliczył Decourcy Ward. W zasadzie wygranych brak, bo trudno w kontekście tej rozprawy mówić o wygranej wymiaru sprawiedliwości. Nie jest nim też postać Rohra, którego kariera ma się wciąż bardzo dobrze, ale o swoim życiu prywatnym nie może powiedzieć tego samego.
Choć twórcy się starają, nie wszystkie wątki odnajdują swój satysfakcjonujący koniec. Na zwieńczenie większości z nich przyjdzie nam zapewne poczekać do drugiego sezonu, a warto odnotować, że niestety nie wszystkie z nich są równie ciekawe. Ostatecznie jednak dobrze wypada koniec sądowego procesu i wątek rodziny Ryan, szczególnie żony Franki'ego. Wciąż trudno jest też z zaangażowaniem oglądać historię Jenny, ale wreszcie postawiła się mężowi i swojej matce, więc może w przyszłości otrzymamy nieco ciekawsze poprowadzenie tego wątku. W finale niestety zapomniano o postaciach Siobhan i Rachel, które wcześniej prowadzono ciekawie, ale zabrakło jednak dodatkowych minut, które mogłyby zapowiedzieć coś ciekawszego w kolejnej odsłonie.
O finale trudno powiedzieć w zasadzie coś więcej, bo jest to przyzwoity koniec pierwszej odsłony bardzo poprawnego, momentami dobrego serialu. Niekiedy może brakuje mocniejszych akcentów i równie wyrazistych postaci jak Rohr i Jimmy, ale wszystkie figury były na tyle dobrze rozstawiane przez cały sezon, że trudno też jest się przyczepiać do gorszych momentów i dłużyzn, które śmiało można byłoby wyciąć z całości. To tyczy się też finału, który prócz procesu i budowania gruntu pod 2. sezon, nie miał zbyt dużo do zaoferowania.
Kluczowe jednak w tym odcinku nie było starcie braci Ryan z Roherm i Wardem, a rozwój relacji wymienionego duetu. Ward zwany przez Rohra King Kongiem zapowiada w rozmowie z nim, że nie podda się i dopiero zacznie swoją wspinaczkę na będący metaforą wieżowiec. To zwiastuje oczywiście emocje nadchodzące dopiero w nowej odsłonie, ale ich wspólna scena w tej samej restauracji i przy tym samym stole tworzy pewnego rodzaju emocje i pozytywne reakcje o samym serialu.
Miasto na wzgórzu stoi przecież prócz sprawnego scenariusza, właśnie kreacjami zarówno
Kevina Bacona jak i
Aldisa Hodge'a.
Ostatecznie sam finał pozbawiony był dużych emocji, bo te władowano w poprzednim odcinku. Gdzieś przemknęły podczas seansu sceny z wyrzuceniem matki z domu przez Jenny, a także ta z niewypałem bomby w aucie, do którego wsiadł Rohr. Twórcy zdecydowanie bardziej skupili się na takim domknięciu tego sezonu, abyśmy mogli pożegnać braci Ryan i zatęsknić za kolejną współpracą duetu głównych bohaterów.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h