Powracamy do Bostonu za sprawą 2. sezonu świetnie przyjętego serialu Miasto na wzgórzu. Za kamerą pierwszego odcinka stanął sam Kevin Bacon. Jak wypada otwarcie nowej serii?
Miasto na wzgórzu miało bardzo dobre przyjęcie i nic dziwnego, że stacja Showtime zdecydowała się zamówić kolejną odsłonę. Tym bardziej, że finałowy odcinek premierowego sezonu - mimo domknięcia wielu wątków - pozostawił też sporo otwartych historii. Jedną z nich jest oczywiście wątek Decourcy'ego Warda (Aldis Hodge), który zanotował porażkę podczas ostatecznych rozstrzygnięć, ale na pewno nie składa broni. Podobnie Jackie Rohr (Kevin Bacon), dalej umoczony w układy mniejsze i większe, a także kompletnie niepozbierany, jeśli chodzi o życie prywatne.
I trzeba powiedzieć sobie jasno, że mimo solidnego i tylko czasem bardzo wysokiego poziomu, to jednak siłą tej produkcji przede wszystkim są bohaterowie i wykreowany wokół wydarzeń klimat. Prócz wspomnianych na wstępie, poprzednio ekscytowała też historia braci Ryanów. Jak wiemy, na razie w 2. sezonie możemy liczyć na powrót jednego z nich, ale trudno na ten moment stwierdzić, jak dużą rolę odegra postać grana przez Marka O'Briena. Cieszy zatem powrót Rohra i Warda, a nowy odcinek dostarcza pomiędzy nimi jedną konfrontację i szybko przypominamy sobie, że ich stosunki są zdecydowanie bardziej napięte niż na początku znajomości.
Taką też rolę pełni pierwszy odcinek, aby przypomnieć nam położenie bohaterów i na nowo rozłożyć pionki na szachownicy. Gra toczy się bowiem dalej i nikt nie zamierza odpuścić. Pamiętamy zresztą słowa Warda, nazywanego często przez Rohra "King Kongiem", że nie podda się i dopiero zacznie swoją wspinaczkę na metaforyczny wieżowiec. Miasto na wzgórzu rozpoczyna zatem 2. sezon od zarysowania nowych wątków, ale też kontynuuje poprzednie, które nie doszły do ostatecznej konkluzji. Tyczy się to postaci Jenny Rohr (Jill Hennessy) i jej córki, która po trudnych przejściach próbuje dojść do normalności. Jest to jednak trudne, gdy oparcie stanowi dla niej wracający po libacji alkoholowej Jackie.
Charyzmą Kevina Bacona można obsłużyć cały serial, więc z przyjemnością ogląda się tę postać na ekranie, mimo jej wielu niepoprawnych decyzji. Na razie tylko lekko zarysowany jest kontrast między nim i Wardem, który po zdegradowaniu nie zamierza już ograniczać się tylko do grzecznych rozwiązań. To też pokazuje drogę bohatera. Znamienny jest jego dialog z Siobhan Quays (Lauren E. Banks), w którym streszcza wiedzę wyniesioną ze wcześniejszych potyczek. Tutaj także twórcy dają nam sygnał, że Siobhan może odegrać jeszcze większą rolę w 2. sezonie.
Uwagę zwraca także fakt, że odcinek otwierający - mimo określonej roli - imponuje prowadzonym tempem. Ma to oczywiście także swoje konsekwencje, które być może powodują największe bolączki epizodu. Najwięcej czasu oddano Rohrowi i jego rodzinie, co zawsze jest niezwykle ciekawe. Niestety zmarginalizowano element wprowadzenia nowych bohaterów, którzy nawet jeśli mają dobre intencje, nie zdołali jeszcze niczym szczególnym się wyróżnić. Brakowało mocnego akcentu, który przekonałby nas, że to będą mocne charaktery w nowej serii. Jest nawet moment, kiedy radość wywołuje ponowne pojawienie się Jimmy'ego Ryana, postaci znanej z 1. sezonu, która nie ma przed nami na razie wielu tajemnic.
Widzimy zatem, że nowy sezon skupi się na federalnym projekcie mieszkaniowym w dzielnicy Roxbury oraz wojnach gangów w Bostonie, co znowu pozwala uczynić miasto jednym z bohaterów tej historii. Do tego dochodzą konflikty interesów, kruczki prawne, starcia między biurami prokuratora generalnego i prokuraturą okręgową w Suffolk, wreszcie także między chcącym ratować swoją karierę Rohrem i Wardem. Zapowiada się więc kolejny ciekawy sezon.