Są różne gry karciane. Jedne zmuszają nas do wydawania dużych nakładów gotówki, by skompletować w miarę sensowną talię. Inne, choć znacznie mniej wymagające finansowo, wymuszają długie rozważania nad strategią, taktyką i doborem odpowiednich kart. Są wreszcie takie, przy których siadasz, ciągniesz karty i grasz. A jednak emocje, kombinowanie i radość ze zwycięstwa nie są mniejsze niż przy wcześniej wymienionych typach. I właśnie do tej ostatniej kategorii należy Mindbug.

Zasady Mindbuga są banalnie proste. Rozdajemy karty (każda to potwór do wystawienia) dwójce graczy. W swojej turze albo atakujemy wystawionym już potworem, albo zagrywamy go z ręki… a dalej to już kwestia umiejętności naszych „podopiecznych”. Różnią się oni siłą i cechami specjalnymi. Potrafią spowodować nagłe odwrócenie sytuacji przy zagraniu. Odpowiednie ich wykorzystanie może zmienić dynamikę gry, powstrzymać przeciwnika, dać nam chwilę oddechu lub przeciwnie – zwiększyć szansę na przejście do kontrataku.

Niemniej byłaby to dość przewidywalna gra, gdyby nie tytułowe mindbugi. Każdy gracz ma dwa mindbugi do dyspozycji na rozgrywkę – służą one do przejmowania kart zagranych przez przeciwnika. I to jest dopiero prawdziwy gamechanger, szczególnie gdy go dobrze wykorzystamy. Nadaje też inny wymiar taktyce. Szacujemy, co warto zagrać z myślą, że przeciwnik to przejmie. Czy warto „kisić” mocną kartę na sam koniec, gdy minbugów już nie ma? Tylko czy będziemy mieli szansę w pełni z niej skorzystać? Blefowanie jest nieodłączną częścią każdej partii.

Bardzo dużym atutem gry jest też oprawa graficzna i nazewnictwo. Pełne humoru, zabawne nazwy dopasowane do charakterystyki kart i towarzyszące temu grafiki naprawdę robią robotę. Komar odrzutowy, Miotacz mięczaków, Osasyn, Kangurex, Kłomornik, Rekinia-krabo-psio-mumiornica… to tylko niektóre ze stworów, które pojawiają się w grze. Jest ich naprawdę dużo i każdy wywołuje uśmiech na twarzy. Zresztą sami sprawdźcie w poniższej galerii:

Źródło: Portal Games

Współtwórcą Mindbuga jest Richard Garfield, postać odpowiadająca m.in. za chyba najsłynniejszą karciankę świata, czyli Magic: The Gathering. Czy możemy się więc spodziewać podobieństw? Niespecjalnie. Są oczywiście wspólne elementy – jak wystawianie potworów, blokowanie czy atakowanie przeciwnika – ale podobne mechaniki występują w wielu grach karcianych. Najważniejsze jest jedno: obie gry mają dużą grywalność i regrywalność.

Co istotne, gra jest też dobrze zbilansowana. Naprawdę rzadko zdarza się, że nie mamy odpowiedzi na jakąś kartę przeciwnika i ten raz-dwa nas pokona. Należy pamiętać, że w pojedynczej rozgrywce wykorzystujemy mniej niż połowę kart, więc może się tak zdarzyć, że los nie będzie nam sprzyjał i po prostu nie będzie odpowiedniej kontry, ale praktyka pokazuje, że są to sytuacje sporadyczne. Ponadto… przecież nie skończy się na jednej partii, nieprawdaż? Zaraz będzie szansa na rewanż i fortuna może się odwrócić.

Komu więc polecić Mindbuga? Wszystkim tym, którzy lubią szybkie, dynamiczne gry z odrobiną kombinowania – takie, w których można napsuć krwi przeciwnikowi jednym ruchem – ale też tym niestrzelającym focha, gdy przeciwnik zniszczy ich plan.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj