"Minority Report" rozgrywa się 11 lat po wydarzeniach z filmu "Minority Report". Twórca serialu na pewno robi tutaj jedną rzecz dobrze - potrafi zbudować przekonujący świat przyszłości. Mamy zatem różne futurystyczne gadżety, pojazdy i inne bajery, które są w stanie wykreować wiarygodne wrażenie i pozwolić uwierzyć, że naprawdę oglądamy historię science fiction osadzoną w przyszłości. Innymi słowy serial osiąga sukces w miejscu, w którym wiele innych produkcji SF legnie przez zbyt realne ukazywanie rzeczywistości. Pomysł na serial jest naprawdę fajny. Mamy twardą policjantkę i jednego z jasnowidzów z filmu, który chce zapobiegać przestępstwom. Dobra podstawa dla serialu, w którym możemy mieć ciekawe jednoodcinkowe wątki kryminalne osadzone w klimacie SF. Do tego pilot wyraźnie sugeruje główną historię na cały sezon związaną z istotniejszą wizją. Na razie to tylko ogólniki, ale jestem zaintrygowany. [video-browser playlist="702527" suggest=""] Tyle w sumie na temat pozytywnych aspektów tego odcinka, bo cała reszta leży i jest trudna w odbiorze. Chodzi głównie o scenariusz i formę opowiadania historii. Jest nudno, sztampowo; banalne motywy sprawiają, że poważne elementy pilota można potraktować jako parodię, a te humorystyczne wypadają żenująco. Do tego wszystkiego niektóre dialogi są tak nieprawdopodobnie drewniane, że aż boli głowa. Problem też w tym, że ta fabuła kompletnie nie angażuje. Dostajemy zwyczajną historię, która nie wnosi zbyt wiele i nie przedstawia bohaterów w należyty sposób. Wątek kryminalny to wielka przewidywalna klisza. Nie ma tutaj żadnych emocji, nie jest ciekawie, a przed totalną porażką ratują jedynie niektóre pomysł. Kłopot też w tym, że wszystko sprawia wrażenie takiego zwyczajnego w realizacji. Brakuje tego wyjątkowego czynnika tworzącego atmosferę, która panowała w filmie. Tutaj nie ma tak naprawdę żadnego klimatu, który byłby w stanie przyciągnąć. Jest też problem z bohaterami. Meagan Good w roli policjantki nie do końca przekonuje, a winy szukać należy w zbyt mocnym opieraniu się na urodzie aktorki. Trudno uwierzyć w to, że oglądamy twardą detektyw. Na szczęście Good jest solidną aktorką i koniec końców jest w stanie jeszcze coś ze swojej roli wykrzesać. To, co zrobiono z Dashem, czyli jednym z jasnowidzów, jest strasznie słabo rozegranym schematem. Nieciekawy, niezabawny i bardzo słabo zagrany. Reszta postaci to puste i nudne stereotypy. Poza Good nie ma tutaj nikogo, kto mógłby wzbudzić choć minimalną sympatię. "Minority Report" wygląda tragicznie w porównaniu do filmu Spielberga, bo bierze z niego tylko ogólniki fabularne i nie jest w stanie uchwycić esencji tego, co stanowiło o wyjątkowości tamtej wizji. Chodzi głównie o brak realizacji z pazurem, która nadałaby temu serialowi unikalnej tożsamości. Po pilocie jest nieciekawie i jedynie kilka dobrych pomysłów oraz ogólny koncept mogą sprawić, że ktoś obejrzy kolejny odcinek.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj