Dawno, dawno temu żyła sobie zwyczajna dziewczyna, Jane Grey. Co prawda jej kuzyn był królem, a książki sensem jej życia, ale poza tym nic ciekawego. Jednak mało kto z Was pewnie wie, że Jane została królową. Rządziła całe dziewięć dni. Dziewięć. Wskutek zawirowań politycznych niestety rozstała się nie tylko z koroną, ale i głową. Ten sam smutny los dotknął jej rodzinę, w tym męża. Dziewięciodniowa królowa rządziła więc Anglią krótko, a czy sprawiedliwie, trudno orzec z racji krótkiego stażu. Historia niemal o niej zapomniała, zajmując się ważniejszymi królowymi – Elżbietą I czy Wiktorią. Tak więc się sprawy mają, a przynajmniej by się miały, gdyby nie trzy pisarki, Cynthia Hand, Brodi Ashton oraz Jodi Meadows. Ich wersja wydarzeń jest znacznie weselsza. Powieść My Lady Jane to historia na wesoło, podlana sosem fantasy, która jednak nie ignoruje całkowicie faktów historycznych. Autorki dodały jeden malutki szczególik – wystarczył, aby owe fakty historyczne zupełnie się zdezaktualizowały. Otóż w tej Anglii żyją Eðianie [ewianie], czyli ludzie potrafiący przemieniać się w zwierzęta. Każdy Eðianin przybiera postać jednego zwierzęcia, a ten dar, czy też klątwa – zależy jak patrzeć – jest dziedziczny. Jak nam mówi historia, król Henryk VIII zmienił się w lwa i pożarł posłańca. Od tamtej pory co prawda Eðianie mieli się trochę lepiej, lecz część ludności niepotrafiąca zmieniać się w nic wciąż patrzała krzywo na umiejętność Eðianów. Dyskryminacja dyskryminacją, ale co zrobić, kiedy już się przemienia w zwierzę i to wbrew własnej woli… Na przykład w konia… Koniec z faktami historycznymi – 16-letni Edward Tudor nie zmarł, a lady Jane co prawda została królową, lecz pod przymusem wyszła za mąż za człowieka, który za dnia jest koniem. Sam fakt przemiany potrafi kompletnie zmienić historię!
Źródło: SQN
Kto nie lubi żartu co drugie zdanie, niech sobie tę powieść odpuści. My Lady Jane jest niczym druga część Strażników Galaktyki – ciągłe napady śmiechu gwarantowane w liczbie wręcz hurtowej. Tutaj nawet tytuły książek czytanych przez Jane są absurdalne. Zresztą takie jest trochę jej życie, wyjść za konia… Ów koń, Gifford Dudley zwany G, skrywa mroczną tajemnicę, która jego zdaniem jest gorsza nawet od bycia hipicznym problemem żony. A co do bohaterów – każdy z nich posiada charakter za kilka osób razem wziętych. Jane jest miłośniczką literatury, wykształconą, upartą i bystrą, potrafiącą tupnąć nogą i dać do zrozumienia, że z nią nie ma żartów. Jej małżonek G to przykład mężczyzny z problemem, jednak dość nietypowym, prawda? Król Edward jest za to nieśmiałym chłopcem, marzącym o pocałowaniu dziewczyny, a nie podpisującym co rusz nowe dekrety… Trójka naszych bohaterów musi zmierzyć się jednak z polityczną intrygą, a czytelnik może być pewny, że nie raz, nie dwa, się zdziwi. Oczywiście pomiędzy napadami chichotu. Nie zawsze żarty są mądre, nie zawsze przypadną do gustu, ale autorki popisują się niesamowicie bogatą wyobraźnią. Wystarczy przeczytać prolog, aby wyczuć styl trzech pań, które postanowiły poprawić historię. Już samo założenie, aby jedną powieść napisały trzy osoby, jest szalone, ale jak widać, da się. Kompletnie niewyczuwalna jest jakakolwiek zmiana stylu. Ewidentnie autorki dysponują bardzo podobnym charakterem, skoro do tego stopnia się uzupełniają. Można się zastanawiać, jak podzieliły się pracą, a najsensowniejszą odpowiedź przynosi sam układ książki, podzielony na przemian na rozdziały skupiające się na Jane, G oraz Edwardzie. Każda część przedstawia wydarzenia z perspektywy danego bohatera, choć za sprawą wszechwiedzącego narratora. To daje dodatkową frajdę, kiedy czytelnik może poznać spojrzenie na daną sytuację z punktu widzenia poszczególnych postaci. No i to fajnie wiedzieć, co bohaterowie o sobie myślą… Bo przeważnie co innego mówią. My Lady Jane dostarczy pierwszorzędnej rozrywki osobom gotowym na historyczną jazdę bez trzymanki z udziałem 9-dniowej królowej, króla i konia. Tę powieść się po prostu pochłania, a czy się tego chce, czy nie, czytelnik dowiaduje się mnóstwa faktów historycznych. Co prawda autorki odrobinę zaszalały, ale kto by się tam przejmował. Ważne, że Jane Grey dostała kolejną szansę na szczęśliwe zakończenie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj