Wielu autorów podejmowało już próby uchwycenia fenomenu popularności superbohaterów we współczesnym świecie. Dla większości odbiorców kina komiksowego spod znaku peleryny herosi to w pierwszej kolejności dostarczyciele rozrywki; cyrkowcy, którzy dadzą przeciwnikowi kuksańca, powygłupiają się, by koniec końców uratować nasz świat przed zagładą. Część widzów zdaje sobie jednak sprawę z tego, że za tymi postaciami kryje się wielka historia wydawnictw komiksowych Marvel i DC, która w niczym nie przypomina niemalże cukierkowej rzeczywistości superbohaterskiej ze srebrnego ekranu. Giganci branży napisali przez dekady opowieść pasjonującą, pełną zwrotów akcji, wyrzeczeń, szaleństwa, wzlotów i upadków. Reed Tucker w książce Slugfest: Inside the Epic, 50-year Battle between Marvel and DC dokonuje wiwisekcji komiksowego medium. Jego praca staje się jednak niepostrzeżenie czymś znacznie większym - kroniką rywalizacji dwóch wielkich konkurentów, która została zanurzona w opowieści o procesie twórczym i pasji, potrafiącej i łączyć, i dzielić.
Autor książki jest amerykańskim dziennikarzem i krytykiem popkulturowym, który - jak sam zaznacza we wstępie - z biegiem lat odchodził od komiksów superbohaterskich, kształtujących go w okresie dzieciństwa. Już sam ten fakt pozwala Tuckerowi przyjąć odświeżającą perspektywę w prowadzeniu narracji. Nie stara się on być tylko kronikarzem czy historykiem; swoją pracę ubogaca o znakomicie przenikające się, różnorodne perspektywy - socjologiczną, fenomenologiczną, ekonomiczną, niekiedy nawet filozoficzną. Ta prawdziwie wybuchowa mieszanka nie pozostawia czytelnika obojętnym, tym bardziej, że autor raz po raz puszcza oko w stronę fanów powieści graficznych, ironicznie komentując niektóre ich postawy i zachowania. W takim podejściu czuć jednak, że nawet jeśli Tucker chce wejść w rolę krytyka, to czyni to z miłością do komiksowego medium. Koniec końców staje się on diagnostą, pytającym odbiorcę o to, dokąd zmierzają Marvel i DC. W książce najważniejsze są więc konteksty - zarówno te, które w analizie kolejnych zjawisk przedstawia autor, jak i te, które siłą rzeczy powstawały w trakcie rywalizacji dwóch gigantów branży komiksowej. Nie ma przypadku w tym, że Tucker w opisie relacji Marvela i DC używa słowa "mordobicie". Od wielu lat fani obu firm starają się uspokoić siebie nawzajem, że o żadnej wojnie nie może być mowy, a sukces jednego przedsiębiorstwa zwiększa wpływy finansowe drugiego. To jednak tylko część prawdy. Szeroko zakrojone potyczki między gigantami trwają od dziesięcioleci; w chwili obecnej zmieniła się jednak ich płaszczyzna, a areną walki stały się kino i telewizja. Jak było wcześniej? Wzajemne dogryzanie szefostwa, kopiowanie pomysłów, podkupywanie co zdolniejszych twórców, kuriozalne trudności w realizacji wspólnych przedsięwzięć czy Stan Lee, z klasą czy nie, ale nieustannie szukający dróg, by dać prztyczka w nos konkurencji. Autor książki umiejętnie szafuje kolejnymi perspektywami w spojrzeniu na tę rywalizację; równie ważna dla niego jest kompleksowa analiza komiksu jako takiego. Gdy czytelnik zaczyna odczuwać, że w tej historii to DC jest Goliatem, a Dom Pomysłów Dawidem, Tucker żongluje kolejnymi faktami i nazwiskami artystów, łącząc je ze sobą tak, by odbiorca mógł sam dojść do konkluzji. Książka nie jest jednak tylko wiwisekcją komiksowego medium. To także, a może przede wszystkim opowieść o ludziach, którzy je tworzyli. Pojawia się tu cała plejada artystów wynoszących branżę w stratosferę. Od zapiętych po ostatni guzik rysowników, którzy pod krawatem tworzyli plansze dla DC w latach 30. XX wieku, aż po ekscentrycznych scenarzystów piastujących wysokie stanowiska w firmach, w osobliwy sposób podchodzących do tego, czym ten segment rynku powinien być w drugiej dekadzie XXI wieku. Co więcej, mamy szansę poznać ich nie tylko z perspektywy zawodowej; Tucker pokusił się o nadanie rysu charakterologicznego dla większości bohaterów swojej historii, tak, by ich osobowość mogła tłumaczyć konkretne zachowania. Nie wiemy nawet kiedy książka staje się korowodem megalomanów, szaleńców, lekkoduchów, biurokratów, dusigroszy, naiwniaków, zdrajców; wszystkich ich łączy jedno: bez komiksu nie byliby w stanie przetrwać. Jakimś cudownym zrządzeniem losu większość z tych postaci zdążymy polubić - może dlatego, że ich historia rezonuje w korporacyjnych machinacjach, których niejednokrotnie stają się ofiarami.
Źródło: Agora
Nazwijmy rzeczy po imieniu: Slugfest: Inside the Epic, 50-year Battle between Marvel and DC to pozycja obowiązkowa na półce każdego fana komiksów, która może zainteresować całą rzeszę laików tematyki. Holistyczna i wnikliwa analiza branży, która z prędkością karabinu maszynowego dostarczała i nadal dostarcza nam ikony popkultury, swobodnie przechadzające się pomiędzy nami. Jest w tej książce pasja, która inspiruje, rywalizacja niepozostawiająca nas obojętnymi i wreszcie to, za czym wielu z nas może w dzisiejszym świecie tęsknić: miłość do tego, czym się trudzimy w życiu. W trakcie lektury dojdzie do nas, że nawet porównywanie słupków sprzedaży staje się kolejnym, wciągającym elementem większej układanki. Chciałoby się, żeby te puzzle nie miały końca. Nie mieliśmy jeszcze w Polsce lepszej okazji po temu, by zrozumieć, czym naprawdę jest komiks.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj