Sam początek powieści "Mroczna Wieża IV: Czarnoksiężnik i kryształ" tak naprawdę zamyka kluczowy wątek z poprzedniego tomu. Wiemy już, że naszym bohaterom (na razie) nie grozi żadne niebezpieczeństwo, a jedynym zmartwieniem jest próba odnalezienia właściwej drogi kierującej ich do Mrocznej Wieży, z której zboczyli pod wpływem kilku nieprzewidzianych wydarzeń. Fani pociągu zwanego Blaine Mono z pewnością będą rozczarowani, bo w tej części, oprócz kilku pierwszych stron, więcej już o nim nie usłyszymy - i nie ukrywam, że była to dla mnie ulga. Po pokonaniu demonicznego pociągu Roland ze swoim ka-tet docierają do Topeki i tam postanawiają rozbić obóz. To w tym miejscu główny bohater decyduje się opowiedzieć swoim towarzyszom najważniejszą historię z jego przeszłości – historię o Susan. Wzmianki o niej pojawiały się już w „Powołaniu trójki” i „Ziemiach jałowych”, jednak dopiero teraz autor postanowił przybliżyć nam jej postać. "Czarnoksiężnik i kryształ" jest tak naprawdę opowieścią w opowieści. Roland, odkrywając swoją historię, nie tylko odpowiada na pytania zadane w poprzednich częściach cyklu, ale dzięki temu zmienia się również jako bohater. Od tego momentu nie jest tylko rewolwerowcem ślepo zmierzającym w stronę Mrocznej Wieży, ale człowiekiem, który posiada własną przeszłość pełną sekretów i tajemnic. Opowieść głównego bohatera zajmuje niemal siedemset stron. W kilku momentach można mieć wrażenie, że jest ona na siłę przeciągnięta przez autora, który dodał do niej wiele mało znaczących opisów. Kilkakrotnie pojawiają się podobne sceny, w podobnym miejscu, z podobnymi dialogami, dlatego też ta część śmiało mogłaby zostać zamknięta w kilkuset stronach i  z pewnością nikt nie zauważyłby tej różnicy.
Fot. Albatros
Czwarta część "Mrocznej Wieży" skupia się przede wszystkim na przeszłości Rolanda. Pozostali bohaterowie znani z poprzednich tomów również są obecni, ale wątek Susanah, Eddiego i Jake'a rozwija się w nieco mniejszym stopniu. Możemy obserwować ich przemianę, próbę dostosowania się do świata, w którym muszą ułożyć swe życie od nowa, i najważniejsze - stajemy się świadkami rozwoju ich wzajemnych relacji, z którymi Stephen King poradził sobie naprawdę dobrze. Głównym celem tego tomu z pewnością nie było przybliżenie naszych postaci do odkrycia tajemnicy Mrocznej Wieży. Wiadomo za to, że King coraz bardziej eksperymentował w miarę tworzenia kolejnych części cyklu. Do elementów westernu, horroru, fantasy i science fiction można dodać również romans i dramat w jednym. Zakończenie IV tomu uświadamia czytelnikowi, że podróż bohaterów dopiero się rozpoczyna. "Czarnoksiężnik i kryształ" to tom, po którym do powieści Stephena Kinga można przekonać się ostatecznie. Jestem przekonana, że jeśli czytelnik dotarł do tego momentu, to z równie dużą uwagą przeczyta również kolejne tomy, by ostatecznie poznać tajemnicę Mrocznej Wieży. W tym momencie odpuścić po prostu się nie da.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj