„Mroczna Wieża IV: Czarnoksiężnik i kryształ” – recenzja
Data premiery w Polsce: 14 czerwca 2013Stephen King piszący powieść o miłości, która dodatkowo łączy elementy westernu, fantasy i horroru? Wszystkie te elementy bez wątpienia można znaleźć w czwartej części cyklu "Mroczna Wieża", zatytułowanej "Czarnoksiężnik i kryształ".
Stephen King piszący powieść o miłości, która dodatkowo łączy elementy westernu, fantasy i horroru? Wszystkie te elementy bez wątpienia można znaleźć w czwartej części cyklu "Mroczna Wieża", zatytułowanej "Czarnoksiężnik i kryształ".
Sam początek powieści "Mroczna Wieża IV: Czarnoksiężnik i kryształ" tak naprawdę zamyka kluczowy wątek z poprzedniego tomu. Wiemy już, że naszym bohaterom (na razie) nie grozi żadne niebezpieczeństwo, a jedynym zmartwieniem jest próba odnalezienia właściwej drogi kierującej ich do Mrocznej Wieży, z której zboczyli pod wpływem kilku nieprzewidzianych wydarzeń. Fani pociągu zwanego Blaine Mono z pewnością będą rozczarowani, bo w tej części, oprócz kilku pierwszych stron, więcej już o nim nie usłyszymy - i nie ukrywam, że była to dla mnie ulga.
Po pokonaniu demonicznego pociągu Roland ze swoim ka-tet docierają do Topeki i tam postanawiają rozbić obóz. To w tym miejscu główny bohater decyduje się opowiedzieć swoim towarzyszom najważniejszą historię z jego przeszłości – historię o Susan. Wzmianki o niej pojawiały się już w „Powołaniu trójki” i „Ziemiach jałowych”, jednak dopiero teraz autor postanowił przybliżyć nam jej postać.
"Czarnoksiężnik i kryształ" jest tak naprawdę opowieścią w opowieści. Roland, odkrywając swoją historię, nie tylko odpowiada na pytania zadane w poprzednich częściach cyklu, ale dzięki temu zmienia się również jako bohater. Od tego momentu nie jest tylko rewolwerowcem ślepo zmierzającym w stronę Mrocznej Wieży, ale człowiekiem, który posiada własną przeszłość pełną sekretów i tajemnic.
Opowieść głównego bohatera zajmuje niemal siedemset stron. W kilku momentach można mieć wrażenie, że jest ona na siłę przeciągnięta przez autora, który dodał do niej wiele mało znaczących opisów. Kilkakrotnie pojawiają się podobne sceny, w podobnym miejscu, z podobnymi dialogami, dlatego też ta część śmiało mogłaby zostać zamknięta w kilkuset stronach i z pewnością nikt nie zauważyłby tej różnicy.
Czwarta część "Mrocznej Wieży" skupia się przede wszystkim na przeszłości Rolanda. Pozostali bohaterowie znani z poprzednich tomów również są obecni, ale wątek Susanah, Eddiego i Jake'a rozwija się w nieco mniejszym stopniu. Możemy obserwować ich przemianę, próbę dostosowania się do świata, w którym muszą ułożyć swe życie od nowa, i najważniejsze - stajemy się świadkami rozwoju ich wzajemnych relacji, z którymi Stephen King poradził sobie naprawdę dobrze.
Głównym celem tego tomu z pewnością nie było przybliżenie naszych postaci do odkrycia tajemnicy Mrocznej Wieży. Wiadomo za to, że King coraz bardziej eksperymentował w miarę tworzenia kolejnych części cyklu. Do elementów westernu, horroru, fantasy i science fiction można dodać również romans i dramat w jednym. Zakończenie IV tomu uświadamia czytelnikowi, że podróż bohaterów dopiero się rozpoczyna.
"Czarnoksiężnik i kryształ" to tom, po którym do powieści Stephena Kinga można przekonać się ostatecznie. Jestem przekonana, że jeśli czytelnik dotarł do tego momentu, to z równie dużą uwagą przeczyta również kolejne tomy, by ostatecznie poznać tajemnicę Mrocznej Wieży. W tym momencie odpuścić po prostu się nie da.
Poznaj recenzenta
Izabela MiziaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat