Jest jedna bardzo ważna rzecz, o której trzeba wiedzieć przed przeczytaniem tej książki. Jeżeli nie czytało się przynajmniej jednej z książek z serii „Kroniki królobójcy”, nie powinno się raczej zabierać za opowieść o Auri, bo po prostu się jej nie zrozumie. Zastrzeżenie to napisał w przedmowie sam autor - i rzeczywiście, bez znajomości świata z "Kronik" można mieć kłopoty z odbieraniem tej powieści. Rothfuss, ma rację. „Muzyka milczącego świata” nie nadaje się do wprowadzania czytelnika w świat Kvothe. Co ważniejsze, główny bohater serii w ogóle w niej nie występuje. Można oczywiście potraktować ją jako wycieczkę do surrealistycznego, baśniowego świata, ale osoba Auri jest mocno związana z pierwszymi tomami „Kronik”. Do tej pory czytelnicy widzieli ją tylko oczami Kvothe’a, a teraz mają okazję przyjrzeć się lepiej tej płochliwej, dzikiej istocie. Nowa książka Rothfussa to historia o jednym tygodniu życia Auri - historia nietypowa, niewyjaśniająca tajemnicy jej pochodzenia ani jej roli w życiu Kvothe’a, ale starająca się opisać jej zagadkowe piękno, jej myśli i pragnienia. „Muzyka milczącego świata” jest poświęcona tylko i wyłącznie jej i jej siedmiodniowej wędrówce po Podspodziu w poszukiwaniu prezentu dla osoby, która ma ją odwiedzić. Co ciekawe, jest ona jedyną postacią w całej książce. Jeszcze bardziej uderzające jest to, że w powieści nie ma ani słowa dialogu. Napisana z perspektywy trzeciej osoby opowieść Auri jest prosta, słodka i cicha. Jest historią osoby magicznej, osoby o tak innym spojrzeniu na świat, że w każdej rzeczy potrafi znaleźć piękno. Dziewczyna to stworzenie dziwne, wrażliwe i płochliwe, momentami nawet nieco infantylne, ale jej urok opiera się właśnie na tym, że dla niej śmieją się ściany, śpiewają rury, wszystko wokół niej nuci, mruczy i szepce swoją własną melodię.
Źródło: Rebis
Magia jest centralnym elementem w księgach "Królobójcy"; przy lekturze łatwo domyślić się, że Auri miała lub będzie mieć jakąś wielką moc, ale nie widać tego bezpośrednio. Wędrując razem z główną bohaterką po Podspodziu, dostajemy pewne wyjaśnienia dotyczące funkcjonowania magii nazw i świata z "Kronik". Proza Rothfussa jest prosta i powściągliwa, co jest bardzo dobrą rzeczą - gdyby była bardziej barokowa i ozdobna, jego Auri po prostu by denerwowała. Bardzo podobało mi się, że wszystko w tym świecie otrzymało odrębną osobowość, i bardzo podobał mi się sposób, w jaki Auri wchodzi w interakcje ze swoim światem. Uznanie należy się tłumaczowi – Mirosławowi P. Jabłońskiemu, który znakomicie uchwycił spokojny i rytmiczny tok narracji autora. Po polsku ta opowieść brzmi równie dobrze. Czytaj również: „That Which Does Not Kill” – kontynuacja „Millenium” Stiega Larssona "Muzyka milczącego świata" nie jest książką dla każdego, nie jest konwencjonalną opowieścią fantasy, kolejnym tomem sagi z Neverlandu. Ta książka to długi miłosny list do fikcyjnej postaci napisany przez zakochanego w niej autora. Ale ci, którzy zdecydują się po nią sięgnąć, powinni pokochać tę śpiewną opowieść o dziwnym Podspodziu i dziwnej Auri.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj