„Muzyka milczącego świata” – przedpremierowa recenzja
Data premiery w Polsce: 3 lutego 2015Przedpremierowo oceniamy nową powieść Patricka Rothfussa pt. "Muzyka milczącego świata", nawiązującą do jego popularnej serii "Kroniki królobójcy".
Przedpremierowo oceniamy nową powieść Patricka Rothfussa pt. "Muzyka milczącego świata", nawiązującą do jego popularnej serii "Kroniki królobójcy".
Jest jedna bardzo ważna rzecz, o której trzeba wiedzieć przed przeczytaniem tej książki. Jeżeli nie czytało się przynajmniej jednej z książek z serii „Kroniki królobójcy”, nie powinno się raczej zabierać za opowieść o Auri, bo po prostu się jej nie zrozumie. Zastrzeżenie to napisał w przedmowie sam autor - i rzeczywiście, bez znajomości świata z "Kronik" można mieć kłopoty z odbieraniem tej powieści. Rothfuss, ma rację. „Muzyka milczącego świata” nie nadaje się do wprowadzania czytelnika w świat Kvothe. Co ważniejsze, główny bohater serii w ogóle w niej nie występuje. Można oczywiście potraktować ją jako wycieczkę do surrealistycznego, baśniowego świata, ale osoba Auri jest mocno związana z pierwszymi tomami „Kronik”. Do tej pory czytelnicy widzieli ją tylko oczami Kvothe’a, a teraz mają okazję przyjrzeć się lepiej tej płochliwej, dzikiej istocie.
Nowa książka Rothfussa to historia o jednym tygodniu życia Auri - historia nietypowa, niewyjaśniająca tajemnicy jej pochodzenia ani jej roli w życiu Kvothe’a, ale starająca się opisać jej zagadkowe piękno, jej myśli i pragnienia. „Muzyka milczącego świata” jest poświęcona tylko i wyłącznie jej i jej siedmiodniowej wędrówce po Podspodziu w poszukiwaniu prezentu dla osoby, która ma ją odwiedzić. Co ciekawe, jest ona jedyną postacią w całej książce. Jeszcze bardziej uderzające jest to, że w powieści nie ma ani słowa dialogu. Napisana z perspektywy trzeciej osoby opowieść Auri jest prosta, słodka i cicha. Jest historią osoby magicznej, osoby o tak innym spojrzeniu na świat, że w każdej rzeczy potrafi znaleźć piękno. Dziewczyna to stworzenie dziwne, wrażliwe i płochliwe, momentami nawet nieco infantylne, ale jej urok opiera się właśnie na tym, że dla niej śmieją się ściany, śpiewają rury, wszystko wokół niej nuci, mruczy i szepce swoją własną melodię.
Magia jest centralnym elementem w księgach "Królobójcy"; przy lekturze łatwo domyślić się, że Auri miała lub będzie mieć jakąś wielką moc, ale nie widać tego bezpośrednio. Wędrując razem z główną bohaterką po Podspodziu, dostajemy pewne wyjaśnienia dotyczące funkcjonowania magii nazw i świata z "Kronik".
Proza Rothfussa jest prosta i powściągliwa, co jest bardzo dobrą rzeczą - gdyby była bardziej barokowa i ozdobna, jego Auri po prostu by denerwowała. Bardzo podobało mi się, że wszystko w tym świecie otrzymało odrębną osobowość, i bardzo podobał mi się sposób, w jaki Auri wchodzi w interakcje ze swoim światem. Uznanie należy się tłumaczowi – Mirosławowi P. Jabłońskiemu, który znakomicie uchwycił spokojny i rytmiczny tok narracji autora. Po polsku ta opowieść brzmi równie dobrze.
Czytaj również: „That Which Does Not Kill” – kontynuacja „Millenium” Stiega Larssona
"Muzyka milczącego świata" nie jest książką dla każdego, nie jest konwencjonalną opowieścią fantasy, kolejnym tomem sagi z Neverlandu. Ta książka to długi miłosny list do fikcyjnej postaci napisany przez zakochanego w niej autora. Ale ci, którzy zdecydują się po nią sięgnąć, powinni pokochać tę śpiewną opowieść o dziwnym Podspodziu i dziwnej Auri.
Poznaj recenzenta
Beata ZawadzkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat