Czwarty odcinek oferuje nam wiele różnych historii. Odnoszę wrażenie, że twórcy bardzo wzorują się na Współczesnej rodzinie – mamy co najmniej trzy odrębne linie fabularne, a także paradokumentalne wstawki, w których członkowie rodziny zwracają się bezpośrednio do widzów. Wychodzi to co najmniej nieźle, ale do scenariuszowego geniuszu produkcji ABC jeszcze sporo brakuje. Jest jednak potencjał i wiele miejsca na poprawę.

Gościnny występ zalicza Anne Hache, wcielająca się rolę dawnej współpracowniczki Mike’a, która specjalnie pozostawiła go na 17 godzin samego na bagnach Florydy, aby później ruszyć z pomocą i stać się bohaterką. Teraz ma zostać nową prezenterką programu informacyjnego w redakcji głównego bohatera. Ich rywalizacja prowadzi do wielu zabawnych sytuacji, a fakt, że ta "kobieta-diabeł" korzysta z mahoniowego biurka, otrzymanego w prezencie od Waltera Cronkite’a - Króla Wiadomości i jednego z bardziej szanowanych dziennikarzy w historii - jest subtelnym i zabawnym komentarzem kondycji współczesnego dziennikarstwa.

[image-browser playlist="587483" suggest=""]

Komedia NBC w bardzo przyjemny i rozrywkowy sposób traktuje również o trudnościach i dylematach w kwestii wychowywania dzieci. Tym razem rodzice spierają się o to, na jakie fakultatywne zajęcia wysłać najmłodszego członka rodziny – na hokeja czy zajęcia z garncarstwa. Po prawie 25 latach bardzo trudno napisać jeszcze śmieszny dowcip związany z "ceramiczną" sceną z "Uwierz w ducha", ale tym razem scenarzystom się udało. Michael J. Fox znów bezpośrednio nawiązuje też do jednego z aspektów życia z chorobą Parkinsona. Kiedy tylko gra w hokeja i jest w ciągłym ruchu, symptomy schorzenia tymczasowo zanikają. Fajnie było zobaczyć postać Mike’a w zabawnych scenach na lodowisku.

Do minusów odcinka zaliczyć trzeba niewiele śmiesznych tekstów Harrisa oraz wątek starszego rodzeństwa i ich zwariowanej ciotki. Naśmiewanie się z fajtłapowatości Eve i Iana było niezłe, ale momentami zbytnio naciągane. Twitterowa wojna, wywołana przez Leigh, była całkowicie chybionym pomysłem, więc dobrze, że nie poświęcono jej zbyt dużo czasu.

The Michael J. Fox Show to - po czterech wyemitowanych odcinkach - nadal jedna z najlepszych nowych komedii w amerykańskiej ramówce, która prezentowanym poziomem nieznacznie ustępuje tylko Brooklyn Nine-Nine. Początki zawsze są trudne, a nowe programy szukają właściwego balansu i tożsamości. Powyższe dwa tytuły zdecydowanie zasługują na kredyt zaufania.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj