Nicholas Winding Refn powraca z nowym filmem. Czy twórca uwielbianego Drive spełnił oczekiwania widzów?
Historia prosta jak drut – młoda i piękna dziewczyna przyjeżdża do wielkiego miasta w poszukiwaniu spełnienia marzeń o modelingu i sławie. Na drodze stanie jej własna nieśmiałość, nieobycie i nieprzyjazny, agresywny świat, w którym znaczenie ma jedynie to, jak wyglądasz. Jesse ma to szczęście (lub nie), że wygląda idealnie. Jak sama mówi: kobiety byłyby w stanie zabić, by wyglądać tak jak ona, wyznając przy tym, że jest bardzo niebezpieczną dziewczyną.
Widzowie znający filmy Refna mogą się spodziewać charakterystycznej stylistyki, ale jednak bliższej tej z
Only God Forgives niż z
Drive. Nasycenie koloru, gra światłem i muzyką, wyostrzenie wybranych elementów w kadrze sprawiają, że razem z reżyserem wyruszamy w narkotyczny trans. To będzie elektryzująca i intensywna wycieczka dla zmysłów; co wrażliwszych może zostawić nawet z bólem głowy.
Audiowizualna forma
Neon Demona pochłania na tyle, że od ekranu nie można oderwać oczu. Mimo tego, że Refn balansuje na granicy dobrego smaku, bo pokazuje choćby nekrofilię i kanibalizm, to ocierający się o perfekcję sposób pokazania kolejnych scen sprawia, że można się jedynie zachwycić. O obrzydzeniu nie może być mowy.
No url
Ta eksploracja historii o Kopciuszku została jednak całkowicie przysłonięta przez jej formę, na treść nie wystarczyło już reżyserowi energii. Refn po raz kolejny udowadnia, że nie jest mocny w opowiadaniu historii i choćby dlatego nie wie, kiedy
The Neon Demon powinien się zakończyć. Gdyby finał przyszedł kilka scen wcześniej, ileż lepsze wrażenie by zrobił. Duńczyk niestety zjada własny ogon i mniej więcej po połowie filmu zaczyna już upajać się własnym dziełem. Jest w nim na tyle zakochany, że nie chce widzieć, iż nie ma już nic do powiedzenia.
Do przypowieści o pięknie
Neon Demon nie wnosi niczego nowego. Powtarza wszystko to, co wiemy, a temat, który można zamknąć w pół godziny, rozbija na dwie, co ostatecznie sprawia, że film traci tempo i rozmywa się w długich ujęciach. Pięknie się świeci, ale w środku już nie ma nic. Choćby zeszłoroczny
Il racconto dei racconti kopciuszkowy mit opowiedział lepiej.
Neon Demon nie idzie na żadne ustępstwa i na pewno podzieli widzów - jednych film zachwyci, inni nazwą go niestrawną papką, ale z pewnością Refnowi należy się szacunek za to, że od początku do końca realizuje swoją wizję. Nie spodoba Ci się? Reakcją będzie wzruszenie ramionami, bo film jest dokładnie takim, jakim chciał go uczynić reżyser. Czuje się, że zapanował nad każdym kadrem. Jeśli to Cię nie przekona, to Refn na pewno nie będzie walczył o zmianę tego zdania. Swój następny film także zrobi, nie idąc na żaden kompromis. Tego możemy być pewni.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h