Odcinek „We Need to Talk About Kevin” zaczyna się mocno. Brudny, zdziczały Dean, z każdym mięśniem napiętym do granic możliwości, pojawia się w naszym świecie, próbując wykonać pewne zadanie oraz, oczywiście, spotkać się z Sammym. Jensen Ackles podołał trudniejszym scenom, rzeczywiście można poczuć gęsią skórkę na myśl o tym, co musiało dziać się z psychiką starszego z Winchesterów po tym, jak spędził rok w Czyśćcu.

[image-browser playlist="597941" suggest=""]

©2012 TheCW

Zanim jednak dojdzie do spotkania z Samem, zobaczymy wstęp do jeszcze jednego wątku, który może znaleźć się w czołówce najbardziej interesujących z całej serii. Scenarzyści powoli odsłaniają karty przedstawiające relacje łączące Deana z potworem Bennym, ale to co już ujawnili sprawia, że nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Z kolei samo spotkanie braci wypada dość wtórnie – nie pierwszy raz jeden z Winchesterów wraca zza grobu, podczas gry drugi próbuje żyć normalnie; nie pierwszy raz oglądamy testy na bycie człowiekiem, a mnogość potworów i metod na ich wykrywanie rozrosła się na tyle, iż posypywanie, polewanie oraz nacinanie się wygląda raczej groteskowo niż groźnie. Mimo to widać, że twórcy starają się, żeby kolejny powrót Deana różnił się od poprzednich. Ciekawie wypadają retrospekcje z Czyśćca, który rzeczywiście budzi grozę; sprawnie zmontowane są też wspomnienia Sama, choć motywacje jego postępowania to chyba na razie najsłabszy punkt ósmego sezonu.

Pojawia się też pierwsza robota dla Winchesterów – dzięki której powracają Kevin Tran oraz sam Crowley. Osric Chau jako młody prorok wypada o wiele lepiej niż zapamiętałam go z zakończenia siódmego sezonu, a Mark Sheppard jest jak zwykle znakomity. Ogromną zaletą jest też to, że twórcy, zamiast wprowadzać kolejnego jeszcze-potężniejszego-niż-wszystkie-potwory-o-którego-istnieniu-nie-wspomnieliśmy-wcześniej, jak zrobili w wypadku Lewiatanów, powrócili do starcia z demonami i oddali głos Crowleyowi.

[image-browser playlist="597942" suggest=""]

©2012 TheCW

Otwarcie ósmego sezonu Supernatural to nie jest jeszcze przejaw najwyższej formy chłopaków, za którą tęsknią fani – zdarzały się dłużyzny, a sam motyw powrotu Deana siłą rzeczy musiał być choć częściowo wtórny. Mimo to widz dostaje obietnicę ciekawie zarysowanej fabuły, Crowleya ponownie w roli głównego antagonisty, interesujący wątek z Bennym oraz dawny, supernaturalowy humor – obecny na przykład w rozmowach o Sashy Grey, Impali, hamburgerach… czy autoironicznych momentach, w których Crowley pyta Deana, kto pisze mu tak słabe teksty. Podsumowując – jest nieźle i można się spodziewać, że będzie jeszcze lepiej.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj