Tym razem bez większych oczekiwań obejrzałem premierę nowego sezonu, bowiem poprzednie dwa skutecznie zatarły dobre wrażenie, jakie sprawiało Supernatural w pierwszych pięciu. Co prawda była cicha nadzieja, że powrócimy tam, gdzie zakończyliśmy sezon, czyli do Czyścca, ale została ona połowicznie spełniona, bowiem odcinek zaczyna się od panoramicznego ujęcia jakiegoś lasu na, którym unoszą się opary mgły pośród nocnej ciszy. Trzeba przyznać, takie rozpoczęcie było iście w stylu Supernatural, bardzo nastrojowe, a może i budzące lekki niepokój, czy też grozę. Naprawdę rzadko można w tym serialu oglądać plenery, jednak tym razem, było to miłe zaskoczenie i ukłon w stronę operatorów kamer, którzy spisali się wyśmienicie.

Od razu spotykamy naszego łowcę – Deana Winchestera. Powrót oczekiwany, ale zaskakujący i frustrujący, gdyż: czemu tak szybko znowu? Nie mógł dłużej posiedzieć w tym Czyśccu? Z chęcią bym zobaczył co tam się naprawdę dzieje. Nie mniej wizualnie wypada to co najmniej przyzwoicie. Wygląda jak jakieś zastraszone zwierzę, po długiej walce, niepewny tego, gdzie się znajduje. Twórcy szybko przychodzą widzowi z odsieczą dostarczając informacji poprzez retrospekcje, które niewątpliwie są jedną z mocniejszych stron odcinka. Czyściec w nich przedstawiony wypada naprawdę dobrze. Odbarwiony obraz, nuta niepewności i błyskotliwe dialogi sprawiają, że oglądając to nie można się nudzić. Oczywiście te momenty trwają krótko i szybko mijają, bowiem trzeba braci znów ze sobą połączyć. Niestety to spotkanie nie wypada już tak dobrze. Jest przewidywalne, nie oferuje nam prawie żadnego momentu zaskoczenia, bowiem dostajemy to, co znamy od zawsze, czyli Deana z charakterkiem, który bez mrugnięcia okiem ruga brata, za brak poszukiwań i ułożenia sobie życia. Jedyną mocną stroną całej sytuacji jest przemowa starszego z Winchesterów, która stawia do pionu Sama z zastraszającym skutkiem. Oczywiście nie mogło obyć się bez żartów, kiedy to po roku nieobecności właściciel wita swoją ukochaną Impalę (świetnie, że znowu jest w serialu, ten jakże fantastyczny pojazd!), ale niestety, te docinki w żaden sposób nie są w stanie rozbawić widza. Coś w aspekcie humorystycznym w Supernatural uległo wypaleniu przez te długie lata. Praktycznie tylko jeden aspekt tego spodziewanego/niespodziewanego powrotu zasługuje na pochwałę. Mianowicie, kiedy to Sam pyta Deana o miniony rok, to ten nie unika odpowiedzi, nie wykręca się jak jego brat dwa sezony temu, ale mówi szczerze prostu z mostu, choć widać, że pomija nieco faktów.

[image-browser playlist="598224" suggest=""]
©2012 The CW Television Network

W wątku głównym nie jest niestety wcale lepiej. Jeremy Carver obiecywał nam na Comic Conie w San Diego, że bracia będą szukać czegoś co jest bliskie im sercu i czegoś czego bardzo chce Crowley. Jednak podczas premiery te słowa moim zdaniem nie znajdują spełnienia. Otrzymujemy znowu Słowo Boże, proroka Kevina oraz jakąś bajeczkę o możliwości wygnania wszystkich demonów z tego świata poprzez dobrze nam znane Wrota Piekieł, które znajdują się w Wisconsin. Nie tego oczekiwałem, nie tego zdecydowanie się spodziewałem. Myślałem, że fabuła będzie bardziej pomysłowa, głębsza i przemyślana na więcej niż jeden sezon do przodu, a tu otrzymujemy, to co de facto już skądś znamy. Oczywiście możliwe, że ten wątek dopiero ruszy z kopyta, ale nie jestem wcale do tego taki przekonany. Zasadniczo nie można przecież wymyśleć nic większego niż apokalipsa. Obym się mylił. Dużo bowiem ciekawiej prezentuje się wątek powrotu z Czyścca Deana oraz jego nowego przyjaciela Benny’ego oraz retrospekcji. Scen związanych z tymi wydarzeniami oby było jak najwięcej, bo to one jawią się dużo bardzo ciekawiej i tajemniczo.

Na uwagę zasługuje natomiast odświeżona czołówka. Jest nieco spokojniejsza, mniej dynamiczna, ale równie dobra jak poprzednie. A pomarańczowy napis „SUPERNATURAL” prezentuje się naprawdę dobrze na czarnym tle. Również na parę słów zasługuje przypomnienie wydarzeń z poprzedniego sezonu i nawiązanie w nich do rodzinnego biznesu. Aż łza się w oku kręci, kiedy słyszy się, o tym, że bracia żyją po to by być łowcami – ale szkoda, że to tylko słowa. Klimaty pierwszych sezonów nie udało się przypomnieć Sarze Gamble, wątpię więc, żeby uczynił to Jeremy Carver.

[image-browser playlist="598225" suggest=""]
©2012 The CW Television Network

Premiera ósmego już sezonu była spokojna i w dużej mierze przegadana. Nie zachwyciła pomysłem na wątek główny i niestety, ale była dużo gorsza od tej z zeszłego roku, kiedy to witaliśmy Lewiatany. Wszystko co oglądamy na ekranie jest wtórne i choć twórcy starają się jak mogą to nam urozmaicić, to nie porywa to jak dawniej. Brakuje powiewu świeżości, nowości, ale czy to w ogóle jest możliwe, po tylu latach?

Ocena: 6/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj