W dwunastym sezonie Nie z tego świata scenarzystom coraz trudniej wymyślać nowe potwory do upolowania (a może po prostu już im się nie chce) i często korzystają ze znanych i sprawdzonych wątków, które wielokrotnie gościły w serialu. Odcinek Ladies Drink Free to kolejna „wycieczka” scenarzystów w świat wilkołaków, po znakomitym, dramatycznym Heart , zabawnym Sharp Teeth i kompletnie chybionych Bitten i Bloodlines. Czy udana? No cóż, wilkołak - jest, pełne dramatyzmu sceny ugryzienia i przemiany – są, dynamiczna bijatyka z rzeczonym wilkołakiem – jest. I jest to jakieś dziesięć procent treści. Jeżeli oczekujecie, że coś Wami porządnie wstrząśnie, nie róbcie sobie nadziei. Nie te czasy. Zagorzałego fana, jak wiadomo, nastraszyć trudno – twórcy zaserwowali nam więc odcinek w założeniu psychologiczny i odkrywający glebie ludzkiej natury, a raczej natury pewnego Brytyjczyka o akademickich skłonnościach. Sportretowany znakomicie przez Adama Fergusa Mick Davies uczestniczy we wspólnym polowaniu z Winchesterami i odkrywa przed widzami swoje „miękkie” wnętrze. „Nerdowskie” pokrewieństwo dusz z Samem i zapał, z jakim Mick przystępuje do pracy terenowej są zabawne, determinacja w finałowych scenach godna uznania, a niechętna akceptacja ze strony Deana to coś w rodzaju „nagrody tygodnia”. W mojej ocenie to najsympatyczniejszy motyw tego odcinka, a scena, w której Mick odkrywa, że amerykańskie piwo jednak nie nadaje się do picia, zrobiła mi dzień, bo doskonale go rozumiem. Za brytyjskiego Mol-a i za genialny i trafiający w punkt tekst Deana o „odcieniach szarości” odcinek dostaje siódemkę. „Trója” – nawet „na szynach” – to Claire Novak. Jedna z głównych postaci odcinka, najbardziej irytująca sierotka we wszechświecie i okolicach, przedstawia nam w Ladies Drink Free pełnię swoich możliwości i jest tak denerwująca, jak tylko denerwująca może być zadufana i zarozumiała nastolatka przekonana o swojej nieśmiertelności. Minimum sympatii, którą można było mieć wobec tej postaci wyparowało ze mnie dosyć szybko już w poprzednich epizodach z jej udziałem, a teraz utwierdzono mnie w przekonaniu, że brak Claire to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż jej nadwyżka. O ile aktorka ją grająca jest sympatyczną i zabawną dziewczyną (co widać po jej aktywności na portalach społecznościowych), tak osoba, którą gra już niekoniecznie. Konsekwencją braku sentymentu do postaci jest kompletny brak zainteresowania jej losem i osobiście bardziej martwiłam się jak jej ewentualna śmierć odbije się na Jody niż kibicowałam jej wyzdrowieniu. Mam cichą nadzieję, ze panna Novak zajmie się polowaniami po drugiej stronie kontynentu i więcej już jej nie zobaczymy. Cóż można napisać w podsumowaniu? Odcinek był, kolokwialnie mówiąc, „średni”. Akcja toczyła się dość szybko i niewiele było dłużyzn, Claire należało przecierpieć (co było trudne ze względu na jej „ilość” w odcinku ale nie takie rzeczy da radę zrobić fan), Mick objawił nam swoją lepszą stronę, która pewnie zostanie wykorzystana w przyszłości, a Sam i Dean jakoś pogodzili się ze sobą względem współpracy z Ludźmi Pisma ze Starego Świata. I nawet jeżeli sojusz to niechętny, nie z takimi aliansami bracia dawali sobie radę. Perspektywy na przyszłość? To dwunasty sezon. Pozostaje czekać i jak zawsze mieć nadzieję, że będzie dobrze. Co niniejszym czynię.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj