Tajemnicza blizna Deana prowadzi go wraz z Samem i szeryf Jody Mills w środek nie aż tak ciemnego, ciemnego lasu i spotkania ze ściganą przez ulepszone potwory Ciemną Kaią ze Złego Miejsca, która nieodparcie kojarzy mi się z ciemniejszą (pod względem wyglądu jak i charakteru) wersją Rey z Gwiezdnych wojen i ogólnie – Jedi lub Sithami, jak kto lubi. Bądź stereotypowym wyobrażeniem zakapturzonego maga z gier. Jak się okazało, Kaia i jej włócznia, pieszczotliwie nazwana przez Jody wielkim widelcem, potrafi zrobić krzywdę Michałowi, stąd blizna na ramieniu Deana. Teoretycznie człowiek nie powinien mieć szans na zranienie archanioła, ale załóżmy, że Kaia nie do końca jest człowiekiem, a przy pierwszym spotkaniu Michał wcale nie starał się jej zabić, lecz zaprosić do współpracy, więc nie wykorzystał pełni swych mocy. Inaczej fakt, że człowiek dziabnął wielkim widelcem archanioła, który nie patrząc, potrafi zabić dowolną istotę, wydawałby się nieco naciągany. Gniewne bieganie po leśnych ostępach (tu i ówdzie ozdobionych odciętymi głowami wampirów) oraz „przesłuchanie” Kai pozwoliło pokazać burzę szalejącą w Deanie, zachowującym się, jakby nadal nosił Piętno Kaina. Zaprzeczając podobieństwu do Michała, tylko je podkreślał. Jakby to delikatnie powiedzieć – coś z naszym Deanem jest nie tak. W walce również, bo w przeciwieństwie do poprzedniego odcinka, wróciliśmy do tradycji, gdy nasi bohaterowie mocno obrywają (przeważnie) i bez pomocy z zewnątrz zostałaby z nich mokra plama. Przeplatający się z wyprawą braci w otaczające Soiux Falls knieje, drugi wątek odcinka, czyli Jack, Castiel i jedna z łowczyń z alternatywnego uniwersum walczący z pewną wiedźmią klątwą rzuconą na młodą kobietę, Lorę, nie zachwycał, ale nie nużył, a to już nieźle. Przekonaliśmy się, że Jack bardzo stara się być pomocnym, co – jak zasugerowano, może mieć dla niego tragiczne konsekwencje. Poza tym mieliśmy w Scar sporo Jody Mills i nawiązań do nieodżałowanych Wayward sisters, przekomarzanki a propos brody Sama i bezcenną minę Deana na widok tłumku ludzi w Bunkrze, która wyraża dokładnie to, co sama o tym myślę. Myślę także, że w rozpiętej koszuli i kamizelce Dean wygląda zdecydowanie lepiej od zapiętego po samą szyję Michała, rozbierając się w trybie zagniewanym (bo sam nie wybierał stylu ubioru) – jeszcze lepiej, przeglądając w lustrze – symbolicznie, a z nowo nabytą blizną – fascynująco. Cóż, Dean ma szczęście do nietypowych blizn. I powtarzania, że nic mu nie jest, chyba, że w końcu pęka i przyznaje się do tego, że wprost przeciwnie, dzięki czemu możemy lubować się kolejną, wzruszającą, braterską rozmową w Impali. Rozmowy, które kochamy.
fot. The CW
+5 więcej
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj