Piąty film Zwiagincewa – czas więc na zadyszkę na pełnym metrażu. Tak się jednak nie dzieje. Niemiłość nie rozłazi się w żadnym z momentów, a oba wymiary, symboliczny oraz realistyczny, pomagają w nakreśleniu jednego z najlepszych obrazów współczesnej Rosji w kinie. Kraju nieco drapieżnego, ale też zmagającego się ze swoją tożsamością, rozerwanego między dawnymi wartościami a ponownym pękaniem.
Zwykła rosyjska rodzina. Są poza ideologicznymi czkawkami, przezroczyści na tle innych przedstawicieli klasy średniej, a ich największym grzechem jest to, że – jak głosi zresztą tytuł – brak w rodzicach miłości. Tej do siebie nawzajem, a także do dwunastoletniego syna oraz bliźnich dookoła. Gdy najważniejsze wydaje się stworzenie nowych związków z kochankami oraz wbijanie sobie coraz to głębszych szpil, pojawia się coś, co w teorii powinno tę rodzinę spoić na nowo – dziecko bowiem znika z bez śladu. Coś, co w amerykańskim kinie byłoby przyczynkiem do banalnej historii o ponownym poszukiwaniu tego, co ważne, u Zwiegincewa jest preludium do jeszcze większego osuwania się w czeluść, do której nie dociera nawet promyk szczerego uczucia. Mimo, że opis fabuły brzmi jak historia miłości w obliczu wyzwania, daleko temu do kina familijnego.
Choć małżeństwo Żeni (Marianna Spiwak) i Borysa (Aleksiej Rozin) istnieje już jedynie na papierze, łączy ich konieczność „odbębnienia” obowiązku wychowania dziecka. Młody, zanim zniknie z domu, musi co chwilę wysłuchiwać, że jest niepotrzebny, a „czytając” uważnie z rodziców, tworzy obraz samego siebie jako niechcianego przedmiotu, który niepotrzebnie powstrzymuje ich przed rozejściem się w przeciwne kierunki. Jest to więc niezwykle smutna relacja z rzeczywistości, w której relacje międzyludzkie są już czysto formalne, a jedyne emocje ocierające się o graniczne odnaleźć można w kącikach zaszklonych oczu niechcianego dziecka. Ta relacja jest hipnotyzująca, przepięknie nakręcona, a jednocześnie chłodna i wystylizowana, nie sposób więc przejść obojętnie obok cierpienia niewinnych.
Przystępność filmu została osiągnięta dzięki odwadze w sięganiu do narzędzi kina gatunkowego. Poszukiwania chłopca – choć są jedynie pretekstem do bliższego przyjrzenia się rodzicom – mają znamiona kryminału proceduralnego, który z łatwością zaangażuje widza, któremu umknie warstwa metaforyczną. Dwunastoletni Alosza jest jednak czymś więcej dla reżysera niż zgubioną walizką z pieniędzmi albo poszlaką pomagającą w rozwiązaniu zagadki kryminalnej. Chłopak symbolizuje wartości, które nowoczesne rodziny tracą z radaru, mimo że obiecywały sobie być lepszymi niż przodkowie.
Nelyubov została uhonorowana nagrodą Jury w Cannes, a teraz powalczy o Oscara. Jeśli wygra – będzie to tryumf kina, które za pomocą przygarbionych jednostek opowiada o kondycji całej ludzkości. Tytułowa niemiłość to, wbrew naszemu dobremu samopoczuciu, nie tylko hedonizm i brak gotowości na dzielenie się sobą, ale ogromna wyrwa w sercu. Być może nie do wypełnienia.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h