Dzień z Jeremim od początku budził we mnie negatywne odczucia, ale do tej pory sądziłem, że gdzieś pod tym wszystkim kryje się prawdziwy problem nastolatka. Poprzedni odcinek trochę zweryfikował mój osąd, a szesnasty epizod kompletnie go zmienił. Twórcy Bez tajemnic popełniają scenariuszowy błąd - w żadnym wypadku nie uwierzę, że jest to chłopak z problemami natury psychicznej i emocjonalnej.
Jego głupie zachowanie, śmianie się z absurdalnych rzeczy, stosunek do rodziców i wulgarny język nie pokazują nam człowieka, który ma jakieś zaburzenia, ale rozpieszczonego nastolatka, który nie stał w kolejce po rozum. W moim sądzie umacnia mnie scena, w której Jeremi kręci sceny w domu. Widzimy, że rodzina Krawczyków biedy nie klepie. Salon duży jak dwa normalne mieszkania w bloku sugeruje, że żyją oni w domku jednorodzinnym. Jeremi ma rodziców, którzy go kochają, zapewniają luksusy (wiele osób z prawdziwymi problemami nie ma nawet ułamka tego, co ta postać) i ciepły posiłek. Gdzie racjonalne wyjaśnienie powodów jego nienawiści względem matki i ojca?
Zaczynam się zastanawiać, czy może stacja HBO chce skomentować politykę braku kar cielesnych w wychowaniu. Widzimy, że ten chłopak to skończony idiota, który podejmuje decyzje godne najgorszego bachora lub nierozgarniętego kibola. Gdy słucham wyjaśnień jego nienawiści względem rodziców i podziwu wobec osób, które go porzuciły, mogę jedynie złapać się za głowę. Żaden racjonalnie myślący człowiek nie powiedziałby tak abstrakcyjnych głupot. Do tego jeszcze scenarzyści wplątują w to marihuanę, czego efektem jest szalona scena z krzyczeniem na balkonie. Zaraz pewnie powiedzą, że Jeremi zachowuje się jak skończony dureń, ponieważ "używa". Przez to efekt jest niezwykle negatywny, bo z każdą minutą odcinka to, co twórcy nam prezentują, jest coraz dalsze od rzeczywistości. Jeremiemu za tak chamskie, wulgarne, agresywne zachowanie rozpieszczonego bezrozumnego bachora należy się łomot, a nie terapia.
I tego oczekiwałem w końcowej scenie. Liczyłem, że Andrzej w momencie, gdy Jeremi wyjawia nagrania z Maksem, straci panowanie nad sobą i coś zrobi. Niestety kolejna scena rozmowy Wolskiego z Maksem jedynie udowadnia, że ten dzień terapii Bez tajemnic nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Dzieciak zostaje przyłapany na paleniu marihuany, ojciec chce mu dać reprymendę, a on w taki sposób się odzywa? I jeszcze kończy się to brakiem jakiejkolwiek reakcji ze strony Wolskiego? Absurd. Nie chodzi nawet o to, by wlał Maksowi parę klapsów, ale słowne, ostre zwrócenie uwagi powinno tutaj być zastosowane.
Poniedziałek to dzień, który ogląda się z największym trudem. O jakiejkolwiek przyjemności nie ma mowy.