Małe miasteczko, ludzie giną, a po śmierci okazują się być znacznie chudsi niż za życia – łowcy ruszają na pomoc. Najpierw podejrzewają o niecne praktyki kobietę romskiego pochodzenia (cóż za stereotypowe myślenie), ale po szczerej rozmowie z oskarżoną wierzą jej na słowo i zmieniają zdanie. Jeden dzień zajmuje im znalezienie źródła zła, czyli ośrodka SPA, i postanawiają prowadzić śledztwo "pod przykrywką". To zapewne miała być ta rozrywkowa część. Sam - trener fitness i Dean - podkuchenny. Niestety, śmiesznie nie jest. Ani Dean z siatką na włosach, brudzący się jedzeniem i kradnący pudding przeznaczony dla gości, ani Sam próbujący podczas zajęć jogi zrozumieć, czemu klienci uważają, że wymaga za dużo, nie są zabawni. Są po prostu nudni. Nawet przypadkowe zdemaskowanie ich przez zakompleksioną panią szeryf przybyłą do ośrodka w celu zgubienia nadprogramowych kilogramów nie tłumi ich zapału, ale w najmniejszym stopniu nie podnosi napięcia.

Potwór, a raczej potwory tygodnia są dość dziwaczne. Piękna właścicielka SPA przedstawia się jako "peruwiański wsysacz tłuszczu", co brzmi jak nazwa cudownego suplementu diety - i jako ów suplement sprawdza się doskonale. Klienci płacą za zgubione bez wysiłku kilogramy, egzotyczny potwór chodzi najedzony, a sielanka trwa do momentu, kiedy okazuje się, że ostra dieta, jaką Martiza serwuje swojemu bratu, niestety nie jest skuteczna. Niechęć Alonso do jedzenia w słoikach okazuje się silniejsza niż zdrowy rozsądek; bohater ulega pokusie naturalnej przekąski, czego konsekwencją jest przybycie Winchesterów i śmierć nienasyconego obżartucha. Jaki z tego morał? We wszystkim ważny jest umiar. I to chyba myśl przewodnia przygody w SPA. Martiza dostaje bilet w jedną stronę do Peru, a bracia wracają w domowe pielesze.

[video-browser playlist="634011" suggest=""]

Przez blisko czterdzieści minut w "The Purge" praktycznie nic się nie dzieje. To znaczy dzieje - są morderstwa, polowanie, finałowa walka w piwnicy - ale jest w tym tyle emocji co w godzinnym treningu na stacjonarnym rowerku. Można spokojnie przysnąć, ale koniecznie trzeba się obudzić na ostatnie pięć minut. Dlaczego? Bo zaczyna się tradycyjna "nocna Winchesterów rozmowa".

Nie od dziś wiadomo, że stosunki między braćmi są skomplikowane. Braterska miłość i jej intensywność jest jednym z fundamentów serialu, stałym elementem dostarczającym głębokich emocji i siłą sprawczą wielu wydarzeń. Wywołuje dyskusje wśród fanów, każda zmiana związana z tym tematem jest szeroko komentowana, a czasem prowadzi do dość skrajnych opinii. Nie pierwszy raz więź łącząca braci ulega nadwątleniu, a sens ich stosunków poddawany jest w wątpliwość przez któregoś z nich. Rozmowy, jakie ze sobą prowadzili w poprzednich sezonach, pomagały wyjaśnić to i owo, przywracały powoli względną równowagę. Teraz twórcy wydają się zmierzać w kierunku, który trudno zrozumieć. Słowa Sama zdają się przeczyć jego osobowości. Deanowi niebo wali się na głowę. Jakie będą konsekwencje tej rozmowy? Prawdopodobnie przekonamy się o tym dopiero pod koniec sezonu, ale może ona przynieść bardzo głębokie, podstawowe zmiany w Nie z tego świata i u Winchesterów.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj