Bohaterami Nocy szpilek – powieści Santiago Roncagliolo, peruwiańskiego pisarza od wielu lat mieszkającego w Hiszpanii – są przyjaciele: Manu, Moco, Beto i Carlos. Chłopcy z dobrej dzielnicy Limy chodzą do niezłej katolickiej szkoły i dorastają w przyzwoitych warunkach ekonomicznych. W Nocy szpilek Manu, Moco, Beto i Carlos wspominają przeszłość. Przywołują konkretne wydarzenia sprzed dwudziestu lat, z końcówki szkoły średniej. Ich wspomnienia zaczynają się od zwykłej nastoletniej rzeczywistości, od marzeń o dziewczynach (albo chłopakach), od poczucia bycia outsiderem oraz konieczności radzenia sobie z nieznośną, zimną i bezwzględną wychowawczynią, panną Pringlin. Punktem wyjścia opisywanych wydarzeń jest głupie – a może wcale nie? – pytanie, zadane na prowadzonej przez Pringlin lekcji wychowania seksualnego. Bezpośrednią konsekwencją wygłupu są zwykłe szkolne kary. Kolejne zbiegi okoliczności prowadzą jednak coraz dalej. Czytając o nich, poznajemy też lepiej wszystkich chłopców, a zwłaszcza historie ich rodzin. Tłem opowiadanej przez czterech narratorów fabuły jest Lima lat dziewięćdziesiątych. Z jednej strony jest to miejsce jak każda inna metropolia, do której dociera światowa popkultura. Z drugiej miasto wciąż boryka się z trudną przeszłością brutalnej wojny domowej i lokalną specyfiką, objawiającą się choćby we wszechobecnych podróbkach Stanów Zjednoczonych, takich jak McRonald, czyli bar z hamburgerami prowadzony przez wuja dziewczyny Carlosa.
Źródło: ArtRage
Od samego początku wiemy, że dwadzieścia lat temu coś się wydarzyło. Wiemy, że nasi bohaterowie nie wracają do tamtej historii z własnej woli. Ale do czego dokładnie doszło? Może chłopcy tylko otarli się o naprawdę brutalną sytuację? Może zagrożenie ich ominęło? Jak wyglądało ich wejście w dorosłość? Roncagliolo opowiada o poczuciu bycia nikim, o dojmującej świadomości własnej nieistotności. Tytułowa metafora szpilek, dość szybko wyjaśniona przez jednego z chłopaków, mówi o tym, że tacy jak oni są zaledwie szpileczkami w masie piasku, skazanymi na zaginięcie bez śladu. Jedyne, co może zostać o nich zapamiętane, to ukłucie.
W Polsce o podobnych emocjach, czasami podkreślając je elementami fantastycznymi, pisał Łukasz Orbitowski (choćby w Tracę ciepło), a kontekst Ameryki Południowej przywodzi na myśl wydawane w ostatnich latach w serii Echa książki Mariany Enriquez. Siłą powieści Peruwiańczyka jest z jednej strony bardzo umiejętne pozostawianie czytelników w niepewności co do finału wspominanej po latach historii, a z drugiej wykreowanie wiarygodnych, zindywidualizowanych postaci. Odgrywający rolę zbuntowanego lidera Manu, handlujący kopiowanymi kasetami wideo Moco, marzący po cichu o chłopakach wrażliwy Beto i jako jedyny mający dziewczynę Carlos zyskują osobiste głosy, w czym pomaga świetne tłumaczenie Tomasza Pindela, oddające naturalny, żywy język i emocje niemal dorosłych nastolatków. Opowieść o czterech bohaterach kolejny raz miesza w Nocy szpilek konkretność z uniwersalnością. Każdy z chłopaków jest inny; każdy doświadcza emocji związanych z rodzicami – czy to obecnymi w ich życiu, czy to takimi, którzy już dawno odeszli. Za pośrednictwem poprzedniego pokolenia nad młodymi narratorami ciąży przeszłość, narodowa i indywidualna. A teraz, z perspektywy momentu, w którym wracają do szkolnych wydarzeń, przeszłość dotyka ich kolejny raz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj