Najbardziej kameralny film 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. "Noc Walpurgi" to spektakl dwóch aktorów, którego oglądanie można śmiało porównać do wrażeń, jakie można odczuć w teatrze.
"
Noc Walpurgi" to film debiutanta Marcina Bortkiewicza, który opowiada historię młodego dziennikarza przeprowadzającego wywiad z divą operową. Reżyser osadza akcję w czasach po II wojnie światowej i porusza tematykę sytuacji Żydów. Poprzez rozmowę tych dwóch osób poznajemy straszne historie kobiety, która każdego dnia mierzy się z traumą wojny. W pewien sposób Bortkiewicz pokazuje, jak diva chowa cierpiętniczą duszę za fasadą gwiazdy, i powoli odkrywa przed widzem jej życie, problemy i przemyślenia. Dzięki temu poznajemy historię jednej osoby z czasów wojny i widzimy, jak stara się poukładać sobie życie po jej zakończeniu.
Jest to film bardzo kameralny i wręcz przypomina on spektakl teatralny. Akcja rozgrywa się w jednym mieszkaniu, więc opowieści towarzyszy klaustrofobiczny klimat, doskonale pasujący do formy "Nocy Walpurgi". Tak naprawdę obserwujemy swoistą grę pomiędzy obydwiema postaciami, która przez całą noc rozwija się w rozmaitych kierunkach, czasem osiągając odpowiedni poziom dziwności. Trzeba przyznać, że oglądanie tej gry jest czymś, co napędza "Noc Walpurgi". Potrafi zaciekawić i odpowiednio przykuć uwagę, zwłaszcza że nie brak też zabawnych scenek, trochę rozluźniających gęstą atmosferę.
[video-browser playlist="749644" suggest=""]
Mamy tutaj do czynienia z dwoma aktorami - Philippem Tłokińskim (Polakiem urodzonym we Francji) i Magdaleną Zajączkowską. Oboje tworzą wyjątkowe, rozbudowane i wielowarstwowe kreacje oferujące widzom pełną gamę emocji, a nawet momentami wchodzące w sferę pewnej intymności. Ten właśnie aspekt jest czymś, co sprawia, że "Noc Walpurgi" jest filmem wartym uwagi. Dla tych aktorów każdy widz lubiący kino artystyczne powinien go obejrzeć.
Niestety mam problem z fabułą. Z jednej strony są tutaj fajne pomysły i ciekawe tematy ukazane w rozsądny sposób nie tylko z jednej, hermetycznie zamkniętej perspektywy. Z drugiej widz szybko zda sobie sprawę, do jakiej kulminacji to wszytko prowadzi, a to spora wada "Nocy Walpurgi". Finał jest przewidywalny i rozczarowuje, ponieważ zamiast zakończyć tę historię z przytupem, postawiono na oczywistość.
"
Noc Walpurgi" to kino artystyczne skierowane do wymagającego widza. Realizacyjnie naprawdę niezłe (piękne zdjęcia), nie brak tutaj emocji, ale historia momentami zawodzi. Przede wszystkim jest to piękny spektakl dwóch aktorów, którzy dają z siebie wszystko - i właśnie dla nich warto się z tym obrazem zapoznać.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h