Nowa konstelacja to nowy serial AppleTV+, którego główna akcja rozpoczyna się od poważnej awarii na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauci robią wszystko, by naprawić usterkę, jednak nie obywa się bez ofiar w ludziach i zniszczeń w sprzęcie, co prowokuje ich do zorganizowania awaryjnego powrotu na Ziemię. Jako ostatnia stację opuszcza Jo Ericsson (Noomi Rapace), która jest główną bohaterką całej produkcji – to właśnie z jej perspektywy będziemy obserwować kolejne wydarzenia, zarówno w kosmosie jak i już na Ziemi. Gdy Jo ostatecznie powraca do domu i spotyka się z najbliższymi, odkrywa, że coś jest nie tak, a świat, który pozostawiła na rzecz misji, różni się od tego, który przywitał ją po powrocie. Zdezorientowana kobieta zaczyna na własną rękę zgłębiać tajemnice, by dojść do prawdy i pojąć, co się tak właściwie stało. Serial będzie składał się łącznie z ośmiu odcinków – na ten moment na platformie AppleTV+ dostępne są trzy, które mają wprowadzić widza w całą historię. To, co warto zastrzec już na samym początku, to fakt, że nie jest to serial o kosmosie – pomijając początkowe wydarzenia na stacji kosmicznej, widać wyraźnie, że największa część akcji rozgrywać się będzie już na Ziemi. Tym samym głównym zagrożeniem i wyzwaniem dla bohaterów nie będzie ryzyko związane z przebywaniem na orbicie, a raczej to, co dzieje się w ich własnych głowach. Brzmi zawile? Dokładnie tak jest w praktyce – trzy pierwsze odcinki serialu wyłącznie zagęszczają tajemnice, nie oferując jednak widzowi żadnych wskazówek i odpowiedzi. Samą Jo obserwujemy niejako na dwóch płaszczyznach czasowych – w pierwszej z nich walczy o przetrwanie na stacji i próbuje odnaleźć się na Ziemi po swoim powrocie. Druga natomiast rozgrywa się w zaśnieżonych lasach, przez które kobieta ucieka w panice wraz ze swoją córką Alice (Rosie Coleman). Na ten moment obie te płaszczyzny nie łączą się – trudno nawet ustawić je w sensownej chronologii, bo nie widać między nimi jeszcze żadnego punktu zaczepienia. Jako widzowie musimy ufać, że cała ta historia dokądś prowadzi – dynamiczne ujęcia i szybko zmieniające się perspektywy sprawiają co prawda, że całość angażuje, ale jednocześnie brak wyraźnych odpowiedzi na kluczowe pytania po pewnym czasie zaczyna trochę irytować. Widz jest w pewnym sensie w dokładnie takim samym położeniu jak sama Jo – zdezorientowany, podążający fałszywymi tropami, wyprowadzany w maliny przez tych, którzy wiedzą trochę więcej. Taka pozycja startowa generuje pewien dyskomfort – serial wymaga dużo cierpliwości od publiczności, co już na starcie czyni go propozycją raczej nie dla każdego. Poza astronautką, ważnymi bohaterami w tej opowieści są też przedstawiciele świata fizyki, na czele z noblistą, Henrym Calderą (Jonathan Banks). Podczas gdy Jo w toku wydarzeń jest przede wszystkim matką, chcącą odzyskać swoje dawne życie z ukochaną córką, Caldera i jego determinacja do odzyskania wyników kosmicznego eksperymentu wyraźnie sugeruje nam, że rozwiązanie zagadki będzie ściśle powiązane z prawami fizyki kwantowej. Wydawać by się mogło, że naukowiec zna już pewne odpowiedzi na dręczące innych pytania – zupełnie tak, jakby już kiedyś sam znalazł się w takiej samej sytuacji (na co z resztą wskazują liczne sugestie w tym serialu). To jednak wciąż tylko domysły, bowiem po trzyodcinkowej premierze w powietrzu nadal mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Biorąc pod uwagę stopień zawiłości całej fabuły, można oczekiwać, że serial zabłyśnie i zaproponuje światu nieoczywiste rozwiązania. Z drugiej jednak strony, już teraz widać, że ryzyko przekombinowania jest bardzo duże, a to z kolei może zakończyć całą tę przygodę nieprzyjemnym uczuciem przerostu formy nad treścią. Czas pokaże, w którym kierunku podąży cała historia – mam szczerą nadzieję, że jednak w tym pierwszym, bo potencjał jest tutaj naprawdę duży.
Nowa konstelacja to seans nieoczywisty i na tym etapie dość trudny – wymaga od widza pełnego skupienia i samodzielnej analizy, co mniej cierpliwych może zniechęcić. Twórcy dość odważnie posługują się twistami fabularnymi, jednocześnie odsuwając główną kulminację w czasie tak daleko, jak to tylko możliwe, mocno ryzykując tym samym utratą zainteresowania przez widza – bo, umówmy się, trzy godzinne odcinki na wprowadzenie do historii i robienie uników przed udzielaniem odpowiedzi to trochę za długo. Co prawda w trzecim epizodzie widać już pewnego rodzaju wskazówki i punkty wspólne z tym, od czego cała historia się zaczęła, co daje nadzieję na zagęszczenie akcji w kolejnym – i oby rzeczywiście tak było, bo to już najwyższy czas na coś innego niż tylko generowanie pytań. Na ten moment ode mnie 6.5/10. Następne odcinki będą emitowane co środę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj