Opowieści makabryczne wydają się dosyć szczególną pozycją. Oto komiks zawierający pięć strasznych historii, napisanych przez Stephena Kinga. Jest stylizowany na publikowane przez EC Comics, groszowe opowieści grozy z lat 40-tych i 50-tych, zarówno pod względem treści (prostej, krwawej, brutalnej, mającej zszokować i zaskoczyć czytelnika), jak i kreski rysunku.
Mimo wszystko to Stephen King, więc w przeciwieństwie do czasami mało logicznych, epatujących nadmierną makabrą opowiadań klasy B, tutaj postacie, chcąc nie chcąc, zyskują głębszy rys psychologiczny, a grozę przeplata groteska, humor i mocniej zaznaczone tło obyczajowe. W żadnej z pięciu opowiastek nie uświadczymy szczęśliwego zakończenia i „wyższych lotów”, ale jako hołd złożony dawnym komiksom sprawują się doskonale.
Komiks Creepshow pierwotnie wydano w 1982 roku i niemal natychmiast George A. Romero przeniósł go na mały ekran pod postacią Creepshow (Creepshow). Na pewno są one dobrze znane miłośnikom Stephena Kinga – śmiem twierdzić, że bardziej niż ich komiksowy pierwowzór.
Narratorem kolejnych historii pozostaje Upiór – sarkastyczny kościotrup, rodem z telewizyjnych Opowieści z krypty. Pierwsza z nich – Dzień ojca – opowiada o pazernej, snobistycznej rodzince. W dniu tytułowego święta, co roku przyjeżdża do nich lekko szalona ciotka, która niegdyś zamordowała przykutego do wózka ojca. Opiekowała się nim przez 30 lat, jednak miarka się przebrała, gdy ten zlecił morderstwo jej ukochanego. Jednak tym razem – ku zgrozie zebranych – głowa rodu powstanie, by domagać się należnego mu tortu.
W kolejnej historii Samotna śmierć Jordy’ego Verilla (opartej na opowiadaniu z 1976 roku Weeds) tytułowy bohater to chłopek roztropek – w wersji krótkometrażowej zagrał go sam King – który odnajduje na swojej ziemi meteoryt. Opowieść przypomina Kolor z przestworzyH.P. Lovecraft, chociaż tutaj ciało niebieskie pod wpływem wody (prawie jak Gremliny) zadowala się „jedynie” rozsiewaniem pozaziemskiej roślinności. Tyle, że potrafi wyrosnąć dosłownie na wszystkim. A meteorolodzy zapowiadają deszcz…
Nieco słabsza Skrzynia (adaptacja opowiadania The Crate z 1979 roku) snuje opowieść o pechowym woźnym z uniwersytetu. Mężczyzna odnalazł pod schodami starą skrzynię z wyprawy arktycznej, z połowy XIX wieku. Podzielił się swoim odkryciem z pewnym profesorem, co zarówno on, jak i kilka innych osób – w tym jedna całkiem zasłużenie – przepłaciło życiem.
Krótkie, lecz wstrząsające emocjonalnie... Jak pozostać na fali przytacza historię okrutnej zemsty, opracowanej przez zdradzonego męża. Zafundował kochankom los, jaki czekał Thorgala w pierwszej odsłonie poświęconych mu komiksów, lecz nie przewidział miłości (i nienawiści) silniejszej niż śmierć.
Najbardziej „obrzydliwa”, iście w klimacie gore, ostatnia opowieść –Lubią się podkraść – traktuje o podłym, wykańczającym mniejsze firmy, ale kochającym czystość milionerze oraz jego beznadziejnej walce z karaluchami, które potrafią schować się… wszędzie.
Obok charakterystycznych – mimo krótkiej, komiksowej formy – tekstów Stephena Kinga (bardzo dobrze przetłumaczonych przez Paulinę Braiter)nie można zapomnieć o znakomitej, oddającej ducha lat 50. szacie graficznej Opowieści makabrycznych, stworzonej przez Berni Wrightson i jego ówczesną żonę – Michele Wrightson, a także okładce Jacka Kamena. Zarówno klasyczny styl, kreski, kolory, jak i papier offsetowy oraz miękka oprawa podkreślają stylizację komiksu na groszowej powieści grozy. Mimo że w oryginale wydano go na początku lat 80., to warto sięgnąć po niego i w roku 2017. Tym bardziej, że to pierwsze wydanie na rynku polskim. Oj, warto – to pozycja nie tylko dla miłośników twórczości Stephena Kinga.