Książka podzielona jest, zgodnie z ogólnie przyjętym podziałem mitologii celtyckiej (irlandzkiej), na cykl mitologiczny, ulsterski, fineański oraz historyczny. Pierwszy z nich, od którego zgodnie z chronologią rozpoczyna autorka, opisuje przybycie i opanowanie zielonej wyspy przez Tuatha Dé Danann, czyli "bogów z rodu Danu" lub "bogów z plemienia Danu". Choć wcześni chrześcijańscy misjonarze i skrybowie w swych historiach opisali ród ten raczej jako mitycznych władców Irlandii, nie ma wątpliwości, że były to przedchrześcijańskie bóstwa celtyckie, o których pamięć pozostała już tylko w folklorze. Druga część książki, odnosząca się do opowieści z cykli ulsterskiego, to w zasadzie zapis bohaterskich czynów Cuchulainna, jednego z najbardziej znanych irlandzkich bohaterów. Cykl ulsterski obejmuje całe życie bohatera posiadającego w sobie cząstkę krwi Tuatha Dé Danann, od jego narodzin aż do bohaterskiej śmierci. Cykl fineański również opowiada o bohaterach – tym razem o sławnej jednostce wojskowej zwanej "Fianna" oraz jej przywódcy, Finnie mac Cumhail. Zaznacza się, że opowieści cyklu fineańskiego nie są tak homogeniczne i możemy odnaleźć w nich dość silne szkockie akcenty. Ostatnią częścią opowieści zawartych w Za dziewiątą falą jest jeden z cyklów historycznych – tutaj autorka podjęła dość odważną decyzję, by zamiast zwyczajowych opowieści o irlandzkich królach umieścić podania o trzech najważniejszych dla tego kraju chrześcijańskich świętych: świętej Brygidzie, świętym Patryku oraz świętym Kolumbanie.
Trudno jest w tym wypadku oceniać fabułę utworu, bo przecież nie stworzyła jej autorka, tylko setki lat tradycji, mitów, wierzeń oraz czasem niespójnych opowieści – i choć Marie Heaney próbowała, jak mogła, oddać to w swej książce, to niestety nie zawsze z dobrym skutkiem. Trzeba również zaznaczyć, że dzieło autorki nie wniesie nic nowego do świadomości ludzi, którzy obeznani są z celtycką mitologią i z legendami tego ludu. Z pewnością nie będę polecał jej również komuś, kto chce przygodę z ową mitologią zacząć, bowiem Za dziewiątą falą jest bardzo niepełnym kompendium. Jest wiele innych dzieł, a choć mniej spopularyzowanych, to na pewno bardziej wiarygodnych i wierniejszych oryginałom opowieści. Ostatnim problemem jest język, którym napisano książkę, choć w tym wypadku trudno stwierdzić, czy nie jest to po prostu niezbyt udana praca tłumacza. Próby archaizacji teksu, widoczne zarówno w opisach, jak i w wypowiedziach bohaterów, są nieudane, niepotrzebne i często brzmią śmiesznie.
Mimo wszystkich wad wymienionych powyżej książka ma pewien potencjał i dla mniej wymagającego w kwestii poprawności naukowo-historycznej czytelnika może być przyjemną lekturą – w niektórych momentach mniej lub bardziej interesującą, ale nadal potrafiącą przybliżyć kulturę i niektóre legendy z dawnej, celtyckiej Irlandii.