Orion i Ciemność to nowa animacja Netflixa w reżyserii Seana Charmatza, który wcześniej pracował nad bajką Trolle: Święta w harmonii. Netflix już przy okazji Klausa udowodnił, że jest w stanie tworzyć uniwersalne i piękne opowieści w animowanym stylu, chociaż zdarzały się też potknięcia, jak na przykład Leo z 2023 roku. Produkcja Orion i Ciemność może i nie jest tak dobra jak Klaus, ale zdecydowanie bliżej jej do tego dzieła niż produkcji z Adamem Sandlerem w roli głównej. Na pochwałę zasługuje scenariusz, przy którym pracował Charlie Kaufman, zdobywca Oscara, wielokrotnie nominowany do wielu innych nagród.  Produkcja Orion i Ciemność zachwyca przede wszystkim uniwersalnością. Na tapet bierze motyw strachu, nie tylko przed ciemnością. To uczucie, które każdemu z Was towarzyszyło w życiu przynajmniej raz, dlatego nowa bajka Netflixa zyskuje punkty już na tym polu. To fabuła, z którą mogą się utożsamić zarówno dorośli, jak i dzieci, ponieważ poruszana tematyka dotyczy wielu aspektów tego, czym jest strach. A często ma on wielkie oczy. Pierwsze piętnaście minut filmu było dla mnie jak przejażdżka koleją wspomnień do młodszych czasów, gdzie sam obawiałem się ciemności. Główny bohater, tytułowy Orion, to inteligentny jedenastolatek, którego można od razu polubić i zrozumieć. Jest aż nadmiernie świadomy otaczającego go świata i tego, jak okrutny on potrafi być. Boi się nie tylko ciemności, ale też odrzucenia, śmierci i tego, co nieznane. To uczucia, które przynajmniej część z nas jest w stanie podzielić, co od razu przykuwa uwagę i zbliża do głównego bohatera. Sposób ukazania jego lęków jest przy tym atrakcyjny wizualnie – Orion wiele ze swoich przemyśleń spisuje w dzienniku. Widzimy zabazgrane ołówkiem kartki w zeszycie, co w przyjemny dla oka sposób urozmaica szatę graficzną tej opowieści. W polubieniu głównego bohatera pomaga też aktor głosowy, czyli Jacob Tremblay, który świetnie odgrywa rolę pełnego lęków, niepewnego siebie jedenastolatka. Orion i Ciemność oglądałem z angielskimi głosami, dlatego nie jestem w stanie ocenić polskiego dubbingu. Oryginalne głosy zostały jednak odpowiednio dobrane do ról, czego przykładem jest właśnie Tremblay. Nie byłoby jednak Oriona bez ciemności, a raczej Ciemności, czyli drugiego z głównych bohaterów. To duet jedenastolatka i ucieleśnienia jego największego lęku stanowi centrum tej historii. I wychodzi to bardzo dobrze! Ciemność, podobnie jak Orion, ma swoje kompleksy, obawy i lęki, z którymi musi walczyć, chociaż jest przecież czymś ponadludzkim. To postać, której nie sposób nie polubić, a duża zasługa w tym Paula Waltera Hausera, czyli aktora głosowego. Hauser świetnie pasuje do pociesznego, zabawnego, ale i troskliwego bohatera. Duet przeżywa wzloty i upadki, które śledzimy z dużym zainteresowaniem.
fot. zrzut ekranu ze zwiastuna
Tu największą zasługę należy przypisać scenariuszowi autorstwa Emmy Yarlett, Lloyda Taylora i samego Charliego Kaufmana. To historia uniwersalna, ale jednocześnie niesztampowa. Opowieść urozmaicono dobrze wplecionymi przeskokami do przyszłości. W nich też poznajemy córkę Oriona – Hypatię, która zmaga się z problemami podobnymi do swojego ojca. Ta pozornie prosta historia jest na każdym kroku ubogacana elementami, które zdawałyby się do niej nie pasować, a jednak to robią – na przykład podróżami czasoprzestrzennymi czy psychodelicznymi odwiedzinami w krainie Sennych Marzeń. Kaufman i spółka biorą na warsztat motywy strachu czy snów, które są znane wszystkim, a potem oprawiają je w piękną ramkę i treść, która nie nudzi, a bawi. A Orion i Ciemność potrafi bawić. Sarkastyczne uwagi głównego bohatera, głupkowaty humor Ciemności czy żarty sytuacyjne w różnych momentach sprawiają, że bajkę ogląda się bardzo miło. Nie trwa ona długo, bo ledwie półtorej godziny, a czas zlatuje jeszcze szybciej, niż Sen jest w stanie odurzyć człowieka chusteczką z chloroformem. Oczywiście magicznym chloroformem. Podobało mi się również, że nowa produkcja Netflixa ma stylizowaną oprawę wizualną. Nie ma tu nic przesadnie hiperrealistycznego, a postaci mają swój charakter nawet dzięki samej płaszczyźnie wizualnej. Szczególnie należy pochwalić projekty innych nocnych bytów, które są kreatywne i jasno wskazują na to, czym dana postać się "zajmuje". Sama animacja jest miła dla oka i urozmaicona innymi stylami – np. wcześniej wspomnianym stylem rysunkowym z zeszytu. Dzięki temu nie sposób się nudzić.
fot. zrzut ekranu ze zwiastuna
Można śmiało powiedzieć, że Orion i Ciemność to bajka dla wszystkich, a przynajmniej tych, którzy choć raz w życiu się czegokolwiek bali. To dobrze napisana opowieść o przezwyciężaniu lęków w niesztampowy sposób, ubogacona wieloma zaskakującymi i kreatywnymi zabiegami. To ładna animacja z charakterem i stylem, która nie sili się na przesadny realizm. Postaci są sympatyczne, więc kibicujemy im, by wygrały z lękiem.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj