Nieśmiertelność, która miała być w zasięgu ręki, okazała się dla 99% ludzkości gorzką pigułką. Skutki uboczne wynalezionej przez pewien koncern farmaceutyczny substancji okazały się wyjątkowo zaskakujące. Ludzie, po początkowym okresie euforii, przechodzili dziwną ewolucję, zmieniając się w ludożercze, odrażające i szalone zielone stwory, zwane dla uproszczenia orkami. Apokalipsa ogarnęła niemal cały świat. Niemal, bo jedyną „różową” wyspą w morzu zieleni pozostała Polska. Dlaczego? Ano dlatego, nikt z nikim nie mógł się dogadać w sprawie dopuszczenia i dystrybucji owego leku dającego nieśmiertelność. I tak Rzeczpospolita stała się ostatnim bastionem ludzkości i oblężoną twierdzą a obywatele kraju łakomym kąskiem (i to dosłownie) dla wszystkich orków na zachód od Odry i na wschód od Bugu. Brzmi nieco dziwnie, prawda? Pierwsza rada – zanim zaczniecie czytać, przygotujcie się na ogromną liczbę postaci, ważnych, mniej ważnych i całkiem nieważnych, które mają zdecydowane osobowości, poglądy i zachowania. Mają też czasem bardzo znajomo brzmiące nazwiska. Autor, przystępując do pisania, poprosił fanów o zgłaszanie własnych pomysłów na kreację bohaterów i niektóre z tych sugestii wykorzystał w opowiadanej historii. W powieści można wytypować kilkoro głównych bohaterów po obu stronach barykady, których losy Przybyłek opowiada intersująco, momentami zabawnie, nie stroniąc przy tym od makabry i scen sentymentalnych. Postacie drugoplanowe też zapadają w pamięć, chociaż przyznam, że ich natłok może nużyć: jest to chyba największa wada książki.
Źródło: Rebis
Druga rada – nie przestępujcie do lektury w zbyt poważnym nastroju, powieść to bowiem chwilami mocno szalona i przez to trudna do ogarnięcia w całej swej złożoności. Jedną z cech twórczości Marcina Przybyłka jest to, że autor nie stroni od wyrażania własnych poglądów i przekazywania ich za pośrednictwem swych powieści czytelnikowi. Orzeł Biały to w dużej mierze satyra na współczesność, rządzoną przez korporacje i polityków niepotrafiących widzieć dalej niż czubek własnego nosa. Jest też w tej historii wyraźny nurt antyklerykalny. Bolączki naszej rzeczywistości odbijają się niczym w lustrze w postapokaliptycznych realiach Twierdzy Polska. Książka objętościowo jest naprawdę solidna, czyta się jednak szybko, gdyż akcja powieści jest niezwykle dynamiczna. Historia osobliwej wyprawy specgrupy orków na Warszawę i specjalnego oddziału „Orłów” majora Sergiusza Orłowskiego w stronę odwrotną obfituje w zaskakujące zwroty akcji i momenty wręcz kabaretowe. Parę razy nieźle się uśmiałam, a kilku bohaterów powieści naprawdę polubiłam. Biorąc pod uwagę fakt, ze jest to początek opowieści, należy się spodziewać interesującego dalszego ciągu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj