Postarzałe, pomięte i podniszczone fotografie mają w sobie mnóstwo uroku. Ot, zatrzymani w czasie ludzie, zwierzęta, przedmioty i scenki rodzajowe, stopklatki z przeszłości. Nastrajają nostalgicznie. Chyba że są równie dziwaczne i niepokojące co zdjęcia z Osobliwego domu pani Peregrine Ransoma Riggsa.
To jedna z tych książek, których nie sposób nie oceniać po okładce – kolorowej, dynamicznej, rozbuchanej jak wyobraźnia Tima Burtona, który wyreżyserował ekranizację powieści. Zarówno pierwsze, jak i drugie wydanie zostało perfekcyjnie opracowane pod względem edytorskim przez wydawnictwo Media Rodzina, co wydaje się rzeczą niezwykłą w przypadku thrillera czy mrocznej powieści fantasy teoretycznie przeznaczonej dla młodzieży. Wydanie z 2012 roku cieszyło oko odcieniami sepii, natomiast to najnowsze kusi feerią barw i barwnych postaci. Dopracowane elementy edytorskie sprawiają, że jeszcze nim zaczniemy lekturę, zostajemy zachęceni do zagłębienia się w świat „osobliwców” – nader niezwykłych dzieci i ich magicznej opiekunki.
Pozostaje pytanie: czy nie jest to swego rodzaju przerost formy nad treścią? Niekoniecznie. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy piękna edycja jedynie podkreśla znakomicie napisaną powieść, stanowiąc jej nieodłączną część. Stare, dziwne, choć o dziwo prawdziwe zdjęcia odkrywają przed nami swoją historię. Bez nich nie byłoby Osobliwy dom pani Peregrine. Miejsca, ludzie, rekwizyty – zamrożone w czasie i to w sensie dosłownym, bo powieść traktuje również o pętli czasowej, w której jeden dzień z czasów II wojny światowej powtarza się niczym w Dniu świstaka, choć nie do końca odtwarza te same zdarzenia.
Bohaterowie, tło i intryga przywodzą na myśl pierwsze, również przeznaczone dla młodzieży powieści Carlosa Ruisa Zafona, Philipa Pullmana czy Gartha Nixa, ale Ransom Riggs pozostaje oryginalny i przemawia własnym językiem. Dzieci „inne niż pozostałe”, czarodziejska dyrektorka sierocińca (w razie potrzeby przemieniająca się w sokoła wędrownego), niepokojąca magia kontra równie niepokojący świat rzeczywisty odludnej walijskiej wysepki, bohater podążający za wspomnieniami z dzieciństwa i intrygującymi opowieściami ukochanego dziadka – o tym i owym już gdzieś czytaliśmy, ale puzzle tej powieści układają się w inny sposób. Nie mniej ciekawie, ale inaczej.
Osobliwy dom pani Peregrine to thriller, baśń i horror w jednym, ze sporą dawką przedziwnych postaci, sytuacji i rozmów, mglistą, nawiedzoną atmosferą skalistej wyspy, czy zrujnowanego sierocińca, który w alternatywnej rzeczywistości wcale zrujnowanym nie jest. Przede wszystkim jednak omawiana tu książka to pierwsze, niepowtarzalne spotkanie z osobliwcami – obdarzonymi niezwykłymi, nader rzadkimi i nieco przerażającymi umiejętnościami (i cechami fizycznymi) dziećmi, które powróciły w drugiej części cyklu Ransoma Riggsa Hollow City, a miejmy nadzieję – pojawią się i w trzeciej.
Gdyby komuś zabrakło wyobraźni i uroku starych zdjęć zamieszczonych w książce, a zapragnąłby zobaczyć osobliwców na własne oczy, niedługo na ekrany kin wejdzie ekranizacja Miss Peregrine's Home for Peculiar Children w reżyserii znakomicie czującego się we wszelkiej „dziwności” Tima Burtona, z Evą Green w roli pani Peregrine.